Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział6
Mariannaniemiałasercabudzićmłodejguwernantki,gdy
popowrociezkuchnizastałaśpiącąwfotelu.Pocichuodstawiła
tacęzkolacjąnabiurko,nakryłaAntoniękocemiszybkowyszła,
zamykającdrzwi.
Niemacobudzićzdrożonej.Niechtakchociażodpocznie.Nie
wiadomo,cotojeszczebędzieszeptałaochmistrzynidosiebie,
schodzącdooficyny.
Antoniaobudziłasięzdezorientowanawśrodkunocy.Bolałkark,
wokółpanowałaciszatakogromna,jakbyaniołroztoczyłskrzydłaiten
skrawekziemiuchroniłodhałasu.Dopieropochwili,gdysięzupełnie
rozbudziła,przypomniałasobie,gdzieiwjakimceluprzybyła.
Zkamienicyniedochodziłyżadnedźwięki,więcdziewczynacicho
iostrożniewstałaizapaliłaświeczkę.Nabiurkustałtalerzzpasztetem
nazimno,chlebem,kawałkiemżółtegoseraikiszonymiogórkami.
Herbatazupełniewystygła.
Pewnotomojakolacja.Podchodzącdookna,Antoniaskubnęła
okruszekchleba.Wciemnościmajaczyłzarysprzeciwległejkamienicy
iinnejmonumentalnejbudowli,jakbykościoła.ChociażdoBoga
będzieblisko,boraczejniedoludziwestchnęłaiszybkosię
rozebrawszy,zanurkowaławpuchowejpościeli.
Tejnocyweśnieodwiedziliniemalwszyscy,odktórychzależał
jejlospoczynającodojca,którywskazywałnadyliżansidrogę,
przezhrabinęKicką,którauderzyłazajakieśniedociągnięcie,
naszyderczośmiejącymsiękapitanieBolinowskimkończąc.IKrysia
znowuprzybijaładościanyichstancjijakąśmałąrycinę.Nie!Tonie
byłaKrysia.Ktośpukałdodrzwi.
Proszę!krzyknęłagwałtownieobudzonaAntonia,alenie
wyskoczyłazpościeli.DopokojuweszłauśmiechniętaJózka,
trzymającwrękudzbanek.
Witampanienkę.Jużpoósmej,apaniśniadaodziewiątejirada
bypanienkęnaśniadaniuwidzieć.Przyniosłamciepłejwodydomycia
imożebymcozgarderobywzięłaodświeżyć?zaproponowała.
Japóźniej,zapozwoleństwem,towszystkowypakujęzkufra
panienki.Iuczesaćmogępomóc,jakifryzpanienkazechcenie
przestawałapaplaćrumianapokojówka.
Dzieńdobry.Antoniauśmiechnęłasiędoniej.Możesztrochę
odprasowaćzielonykostiumzwełnyibiałąbluzkę,ajajużwstaję.