Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doswojejfacjatkiiusiadłaprzybiurku.Jutrowrazzewschodem
słońcazaczniepierwszydzieńwswoimnowymżyciu.
Obymniczegoniepopsułaszepnęładosiebie.Zszuflady
wyjęłazbiórluźnychkartiprzejrzałajezbłąkającymsięnaustach
uśmiechem.
Pociągwkońcuwtoczyłsięnabialskąstację.Podróżnychniebyło
wielu:kilkupoborcówpodatkowychwracałozterenu,Lechbrodaty
majsterodRaabegoteżzałatwiałpozamiastemjakieśinteresydla
pracodawcy.Tużzanimszedłdystyngowanymężczyzna
wsobolowymfutrze.Klasycznerysytwarzynawetniedrgnęłypod
wpływemmroźnegowiatru.Monoklwlewymokuanizadrżał.Zarękę
trzymałniedużego,możedziesięcioletniegochłopca,któryrozglądał
siępookolicynawpółzciekawością,nawpółzbojaźnią.
Musieliprzywieźćzesobąinteresującahistorięstwierdziłapanna
Turawska,nalewającczajudofiliżanki.