Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czeladnikrozumiejąc,żegdybyspadł,zostanie
natychmiastrozszarpany,chwyciłsięłęku,ale
jednocześnieupuściłtyczkęzkafarkiem,którypogrążył
sięgłębokowśnieg.
Łuczywozaiskrzyłosię,poczymzgasło,itylkoświatło
księżycazalewałoterazpolanę.
Woźnica,rodemRusinspodpomorzańskiegozamku,
począłsięmodlić,pachołcyMazurowiekląć.
Ośmieloneciemnościąwilkinacierałyzuchwałej,
aodstronywalkizdzikaminadbiegałyinne.Niektóre
przypadałydośćblisko,kłapiączębami,zezjeżoną
szczecinąnakarkach.Ślepiaichpołyskiwałykrwawo
izielono.
Nastałachwilapoprostustraszna.
Strzelać,panie?zapytałjedenzpachołków.
KrzykiemstraszyćodrzekłpanPągowski.
Rozległosięwnetprzeraźliwe:„Ahu!Ahu!”.Koniom
przybyłoserca,awilki,naktórychgłosludzkirobi
wrażenie,cofnęłysięokilkanaściekroków.
Alestałasięrzeczjeszczedziwniejsza.
Otonagleechaleśnepowtórzyłyzakarocąkrzyk
czeladzi,leczzwiększąmocą,potężniej;rozległysięprzy
tymjakbywybuchydzikiegośmiechu,awchwilępóźniej
gromadakonnychzaczerniałapoobustronachbrożka
iskoczyłacałympędemkonikustadudzików
iotaczającymjewilkom.
Wmgnieniuokaijedne,idrugieniedotrzymawszypola
rozproszyłysiępopolanie,jakbyjewicherrozegnał.
Rozległysięstrzały,krzykiiznówowedziwnewybuchy
śmiechu.PachołkowiepanaPągowskiegoskoczylitakże
zajeźdźcami,takżeprzykarocyzostałtylkowoźnica
ipachołeksiedzącynalejcowymkoniu.
Wkarocyzapanowałotakwielkiezdumienie,żeprzez
pewienczasniktnieśmiałustotworzyć.
Asłowostałosięciałem!zawołaławreszciepani
Winnicka.Zniebatochybapomoc.