Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sienińskiej,parękrócicinóż,którechciałmieć
napodorędziu,albowiemniemająclewejręki,mógłsię
posługiwaćtylkoprawą.
Przejechaliwszelakospokojniekilkastajań.
Gościniecpocząłsięrozszerzać.
Pągowski,któryznałdrogędoskonale,odetchnął
jakbyzpoczuciemulgiirzekł:
NiedalekoMalikowapolana.
Spodziewałsiębowiem,żenaotwartymmiejscubądź
cobądźbezpiecz​niejjestniżwborze.
Alewłaśniewtejchwilipachołekjadącynaprzedzie
zkafarkiemzawróciłnaglekonia,poskoczyłkukarocy
ipocząłmówićcośszybkodowoźnicyidoczeladników,
którzyodpowiadalimuurywanymisłowy,jaksięmówi
wchwilach,wktórychniemaczasudostracenia.
Cotam?zapytałpanPągowski.
Cościsłychać,panie,odpolany.
Wilki?
Jakowyśhałas.Bógwieco!
PanPągowskijużmiałdaćrozkaz,abyczeladnikjadący
zkafarkiemskoczyłnaprzódizobaczył,cosiędzieje,ale
pomyślał,żewtakichrazachlepiejniezostawaćbez
ogniaitrzymaćsiękupy,adalej,żenawidnejpolanie
obronałatwiejszaniżwśródboru,więckazałjechaćdalej.
Pochwilijednakpachołekznówpojawiłsięprzyoknie
karocy.
Dziki,panierzekł.
Dziki?
Słychaćokrutnerechtanienaprawooddrogi.
TochwałaBogu!
Alemożejewilcynapadli.
ToteżchwałaBogu.Przejedziemmimobezzaczepki.
Ruszać!
Jakożprzypuszczenieczeladnikaokazałosięsłuszne.
Wyjechawszynapolanęujrzelinajakiedwalubtrzy
strzelaniazłukuprzedsobą,naprawooddrogi,zbitą