Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Kochanie,jestzakwadransósma.Spóźniszsię
nazajęciazesztuki.Wyskakujzłóżka,tataczeka
naciebiewkuchni.Maszszczęście,żejedziedopracy
niecopóźniej.Podrzuciciędoszkoły.
Zsunęłamzsiebiekołdrę,agdywstałam,wciąż
jeszczebłądzącnagranicysnu,niefortunniepotknęłam
sięowłasnenogiiuderzyłambiodremokantkomody.
Syknęłamzbólu,natychmiastprzytomniejąc.Dlaczego
Mattmnienieobudził?Spojrzałamwokno,przezktóre
dopokojuwpadałorześkiepowietrze,anastępnie
napodłogę.Niebyłonaniejanijednejszyszki,którymi
Mattzwykłrzucać,gdyczekałnamniepoddomem,
byśmyrazemmoglipójśćdoszkoły.Możeprzestraszyłsię
samochodutaty,którystałnapodjeździe?Darowałam
sobiezgadywankiiwskoczyłamdołazienki.
Wekspresowymtempieumyłamzębyitwarz,włożyłam
mundurekizabrawszyzesobąszczotkędowłosów,
zbiegłamdokuchni.
–Jestem!–Chwyciłamzapapierowątorbę
zprzygotowanymprzezmamęlunchemiwłożyłam
jądoplecaka,któryzarzuciłamnaramię.Duszkiem
wypiłamszklankęsokupomarańczowegoiwgryzłamsię
wciepłegorogala.
–Brooklyn,gdybyśwczorajwróciładodomu
wcześniej,dziśniemiałabyśproblemuzewstaniem
naczas.
Tatawłożyłkubekdozmywarkiizdjąłzkrzesła
marynarkę,agdyjąnasiebiewłożył,pozwoliłmamie,
bypoprawiłamukrawat.Byłprezesemjednejzwiększych
agencjinieruchomościiztegopowoduczęstowyjeżdżał