Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prawymokiemwydawałsięterazniemalczarny,amimo
towjegotęczówkachskrzyłasięradość.
Tegociżyczę,Brook.Napewnozrealizujesz
wszystkieplanyzapewniał.
Aty?
Coja?
Jakiemarzeniaspełnisz,gdyjużbędzieszdorosły?
Niemammarzeń.
Żadnego?
Żadnego…
Pomyślałamwówczas,żeMattbyłbyzdecydowanie
bardziejzmotywowanydodziałania,gdybymiał
marzenia,atymsamymjakieścele.
Niemożnażyćbezmarzeń.Trzebamiećcel,jakiś
punkt,doktóregochcesiędojść.Tojakplanowanie
wyprawy,wiesz?Zobacz,gdybyśwczorajniezaplanował
tego,żedziśpodkradniemyłódkęstaremuRupertowi,
tonieczulibyśmytakogromnejradościztego,
żetujesteśmy.Atakcałydzieńbyliśmypodekscytowani
zaplanowanąwyprawą.Itojestjakspełnieniemarzeń.
Najpierwplanujesz,apotempowoli,alesukcesywnie
realizujeszswojeplany,bywkońcuspełnićto,doczego
dążyłeś.Czytoniejestpiękne?
SpojrzałamnaMatta,którywpatrywałsięwdrugi
brzegrzeki.Przezchwilępodumał,pokiwałgłową,
byostateczniewzruszyćramionami.
Niewiem,może…powiedziałbezprzekonania.
Mampomysłrzuciłamradosnymgłosem
iwsunęłampasemkojasnychwłosówzaucho.