Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niemicki!–krzyknąłdomężczyzny,machającmunapowitanie.
Aspirantpodszedłdoniego.Byłbladyioddychałszybko,starając
sięusunąćznozdrzyzapachrozkładającegosięciała.
–Cześć–odezwałsięcicho.
–Ażtakźle?
–Ojźle.Facet…chybafacet,jestcałyspuchnięty,mapełnobąbli
narękachinatwarzy.
–Czylitopielec?
–Prawdopodobnie.Agataprzeprowadzaoględziny.Nie
zaczekaliśmy,bo…
–Jasne,trzebadziałaćszybko.–Flambertkiwnąłgłową.–Agdzie
jesttanowaaspirant?
–Azgadnij!–Niemicki,nieczekającnaodpowiedź,
kontynuował:–Siedzisobiewnamiocieztechnikamiiznasząpanią
doktor,jakbybyłanaspotkaniutowarzyskim!Tylkoimtampieprzonej
herbatkibrakuje!Nawetniemrugnęłaokiem,gdyzobaczyłatrupa.
Zdajesię,żetenodórwogólejejnieprzeszkadza.Zniąjestcośnie
tak.
ChoćNiemickimiałskłonnośćdowyolbrzymiania,Flambert
częściowosięznimzgadzał.AspirantsztabowaLenaDobrowicz
dołączyładonichniespodziewanieniespełnadwatygodnietemu.
WojewódzkaskierowałajądoRegalicwceluzapełnieniabraków
kadrowych.Nowykomendantmyślał,żeprzyśląimjakiegoś
nieopierzonegożółtodziobaprostoposzkolepolicyjnej,atudostali
doświadczonąfunkcjonariuszkęzniedokońcaznanąprzeszłością.
Wjejaktachznajdowałysiętylkopodstawoweinformacje.Flambert
nielubiłpracowaćzludźmi,októrychnicniewiedział.Spojrzał
wstronęnamiotuiwestchnąłciężko.