Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłotoechostałychskargleśników,skargwyłapywanych
wprzelocierozmówstarszychprzezwszystkiegociekawedziecko.
Wtensposóbobrazludzkościnierysowałmisięaninamomentjeden,
nawetnajwcześniejszegomegodzieciństwa,wsposóbjednolity.
Wtymkrajubyłamasajakmorze,alboraczejjakstep,olbrzymia,
chłopska,tawkożuchachbaranich,tachodzącadocerkwi,potężna,
nieruchoma,groźna,alenieobca.Byływniej,jakintarsjezjakiegoś
innegodrzewa,wsie,araczejzaściankiszlacheckie,zarazembliskie
jakieśijednocześnieinne.PotembyliŻydzi.ByłaChasia,trzymająca
warendzie[dzierżawie]wiatrak,wokołoktóregopętałosiępełno
krzykliwych,chudychbachorów,prawiejakwPołonnemlubStarym
Konstantynowie,Chasia,przysyłająca–wróżnych,ustalonychjak
świętaliturgii,okazjachrocznych–jakieśszczególneciasta,wtym
imacę.Jedliśmyjązesmakiemnajwiększym,alejakbyuważając,
żespożywaniejejnależydotakichsamychprawświataiprzyrodyjak
owoczekaniechłopówikradzieżeleśne,jaknastawaniewiosny,jak
zamarzaniehrybeneńskiegostawu.Dopierobona(rodemzWarszawy)
wniosłapewnegodniapopłoch:
–Toprzecieżjestnakrwichrześcijańskichdzieci;onizabijajątakie
dzieckogwoździami!
–Niechpaniniemówigłupstw–przerwałamatka.
Utkwiłomitowgłowie,bonigdy,przenigdy,niepamiętałem
jeszcze,byktórąśzmoichwychowawczyńzgromionowtakisposób,
itowmojejobecności.Zdajesię,żeowanieszczęsnabonanie
popasałaunasdługo.Matkawzięławtedy,pamiętam,kawałekbiałej
pogiętejmacy.Jadłademonstracyjnie,powoli.Pochwiliijazacząłem
jeśćnanowo,jeszczepotroszeniepewnyiprzerażony.Maca
smakowałajakprzedtem.Zwolnawstrząswrażeniapocząłsię
wygładzać,jakfalanawodziejeziora.Dopierowwielelatpóźniej
miałemzrozumieć,żeprzezoburzeniematkiprzemówiłgłęboki
instynktmieszankitychziemnieszczęsnych.
WreszciebyliRosjanie.Bylitopolicjanciidrobniurzędnicy,
którymdawanojeśćwkancelarii,dokądszławtedyherbataikonfitury
smorodinowe[zczarnejporzeczki].Owekonfituryonieładnejnazwie
degradowałyprestiżowoichspożywców;nawetwdługielatapóźniej,
weFrancji,gdywidziałemFrancuzówzapijającychsięaperitifem