Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
większąradością,jakjegobiednybratJan,którywłaśniedostarczył
księdzudokościoładeseksosnowychzamiastdębowych,asiadł
niebaczniewprezbiterium,słyszałtakiekazanieoskąpstwie:
Imyślisobieskąpiec:„Pocomamdawaćnakościółdonowych
drzwideskidębowe,kiedyisośninawystarczy?Możeksiądz,stary
już,niezauważy,niedostrzeże...”.Alemyliszsię,mójJasiu,mylisz,
kochaneczkugrzmiałCyrjak,rękękarzącąwyciągającniby
towprzestrzeń,właściwieponadbiednegogrzesznika.Księdzamoże
oszukasz!AleBoganieoszukasz!Onsośninęoddęburozpozna.
Umrzesz,Jasiu,umrzeszwołałjeszczegłośniejatwoichdębów
semerynieckich,choćtakiepiękne,natamtenświatniezabierzesz!
Tu,przypomniawszysobie,żeSemerynkiniemajątkiemleśnym
iżedębystryjowskierosływsąsiednichWerborodyńcach,dodawał
nieubłaganie,bypoprawićówważnylapsusizgnieśćgrzesznika
doreszty:
Iwerborodynieckiedębyzostawisznatymświecie,zostawisz.
PrzedsądBożystraszliwyzesobąichniezabierzesz!
Ischodziłzkazalnicy,lokalnySkarga,ostatnizpokoleńowych
księży-patriotówpowstańczych,zsyłanychnaSybiry,wleczonych
poturmach[więzieniach].Wlókłsięzanimjakiśrankor[gniew]
dogroszorobówszlacheckich,doepokipozytywizmuuherbionego,
kupowanychhrabiowskichtytułówipogodzonychz„nowymiczasami”
wnukówkasztelańskich.
Poczymwszyscyzgodnieśpieszylidoplebaniinakawę.(Herbata
byłauważanaprzezksiędzaza„trunekmoskiewski”).Dwawielkie,
oczywiścieżydowskie,„zajazdy”,wjednejpołowiepoświęcone
gościom,wdrugiejichpojazdom,dawałypomieszczenieokolicznemu
ziemiaństwu.WłaścicielamiichbyliSzomsteiniGorenstein;zajazd
Gorensteina,oilepamiętam,był(znieznanejmibliżejracji)uważany
zaszykowniejszy.MojamatkastawałaznamiuSzomsteinowej.
Kiedyś,wielelatpotem,miałemwnoc,wzadymkę,niepoznany,
zawitaćdoStaregoKonstantynowa.Zapytanyoowezajazdy,nocny
przechodzieńpopatrzyłnamniejaknaczłowiekaztamtegoświata.
Szomstein,Gorenstein?Cztowy?Kogdaichnietu!Ichpierestroili.