Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Gośka
Tydzieńwcześniej
Gośkajakconoc,gdytylkowróciławyczerpana
zdrugiejpracy,szybkowzięłaprysznic,byzmyćzsiebie
aptecznezapachy.Kiedyjużwłożyłakoszulęnocną
dosamejziemi,weszładosypialni,jakzawszepadła
nakolanaizłożyłaręcedomodlitwy.
DobryBoże!
Wiem,żejesteśkonkretnymfacetem,więcjazTobą
szczerze,jakzawsze,ibezowijaniawbawełnę.Dziękuję,
żepostawiłeśnamojejdrodzenierządnicę.Tak,wiem,
żetodarodCiebie.Nierozumiemwielurzeczy,któresię
dziejąwmoimżyciu,izakładam,żepewnieniemuszę.
Przyjmujętozpokorą.Nierozumiem,dlaczegomąż
udaje,żejaidziecinieistniejemy,alewierzę,żemasz
wzwiązkuztymjakiśplan.Możetognójbył,aja,Twoim
zdaniem,zasługujęnakogoślepszego?Wkońcu
toateista.Możemaszdlamnielepszyplan?Nigdynie
wiadomo.DziękujęCi,Stwórco,żezauważyłeś,żejestem
wsytuacjibezwyjściaiżejedlamnieznalazłeś.Zwróć
uwagę,żenienarzekam.Może,taknaprawdę,tojamam
pomócEweliniesięnawrócić?Wiem,niezbadane
Twojeścieżki.ChętniebędęTwoimnarzędziem.
Posługujsięmną,Panie.Wierzę,żewiesz,corobisz,inie