Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podkłademmuzycznymzmieniasięwprzyciągające
tłumymultimedialneshow.Dlawielutenniezwykły
laserowypokazjestżelaznympunktemweekendowej
rozrywki.
Jednakprawdziwąprzyjemnościąjestcodzienna
możliwośćrozkoszowaniasięorzeźwiającąbryzą.
Szerokieobrzeżagłównejfontannystworzone
dobeztroskiegowylegiwaniasięwupalnedni.Jesttotak
rozluźniające,żewieleosóbucinasobietamdrzemki.
Piotrarównieżtonieominęło.Pewnegorazu,
wyczerpany,przespałkamiennymsnemokołodwóch
godzin.Mijającyludziezpewnościąsłyszeligłośne
chrapanie.
Upałponownieprzyciągnąłtłumy,więcminął
największązfontann,udającsięwkierunku
najmniejszegopunktucałegokompleksu.Usiadł
napobliskiejławce,obserwującpiszczącedzieci,
przebiegająceprzezstrumieniewody,wyrzucaneniczym
małegejzery.Uśmiechnąłsię,ponieważsamczyniłtak
wielerazy.Niezważającnakonwenanseizdziwione
spojrzeniadorosłych,zdejmowałbutyiwposzukiwaniu
ochłodyszalałtakjakone.„Dlaczegodziśmiałobybyć
inaczej?”pomyślał.
Gdychłodnawodazaczęłaspływaćpojegonagich
stopach,rozluźnienieogarnęłociało,posamczubek
głowy.Zdecydowanietegomubrakowałopokilku
godzinachjazdysamochodem.Rozejrzałsięwokoło.
Natrawnikuobokzauważyłmłodegochłopakawkoszuli
ikrawacie,niezbytprzejmującegosięmarynarką,
naktórejleżał.Wtedypomyślał,żetomiejscejesttakie,
jakimjelubi.Pełneludziiśmiechu,beztroski
ikompletnegorelaksu.Takodmienneodnieodległego
biznesowegocentrum.
***
Zmierzchało,gdydotarłdocelu.Niewielkidom
naŻoliborzubyłkońcemjegopodróży.Podszedł
dodrewnianychdrzwi,wyciągajączkieszenispodni
klucze.Przekręciłzamek.Gdywszedłdośrodka,