Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dlanasprzygotował.
Daropoprawiłsięnakrześleispojrzałnapozostałych.
Ziewnąłizcharakterystycznymdlasiebiepoczuciem
humorupowiedział:
–Chciałemtylkozaznaczyć,żebardzosię
napracowałemioczekujętrochęszacunku!
SiedzącakuratnaprzeciwkoBilewskiej,przedstawił
swojeszumniezapowiadanearcydzieło.Spokojnainieco
staroświeckadziewczynaszerokootworzyłaoczy
nawidokrzeźbydłonizwyprostowanymśrodkowym
palcem.Piotrskryłtwarzwdłoniach,zniedowierzaniem
kręcącgłową.NatomiastDaro,wyłoniwszysięzzarzeźby,
odezwałsiędooburzonejkoleżanki:
–Niebierztegotakdosiebie,złotko…
KilkaminutpóźniejDarozPiotremwypadlizsali,
śmiejącsiędorozpuku.
–Niezłe,stary,naprawdęniezłe…
–Eeetam,takiżarcik.–Machnąłnonszalanckoręką.
–Aleuważaj,kiedyśprofesormożestracićcierpliwość
isiędoigrasz.
–Przestań!–żachnąłsięDaro.–Znanas,więcwie,ile
jesteśmywarci.Zostawmyto.Powiedzlepiej,
cotaWiolkaodwaliła!Brakmisłów.Maszczęście,żenie
trafiłanamnie!
–Dajspokój,było,minęło.
–Maszrację,ale,docholery,sąjakieśzasady!
No,przynajmniejpowinnybyć.Głupiasuka!
Gdykończyłzdanie,zzarogudługiegokorytarza
wyłoniłasięatrakcyjnakobietawkremowejgarsonce
itakiegosamegokolorukapeluszu.Bijącaodniej
pewnośćsiebieniecoonieśmielała,alerównież
przyciągałaspojrzenia.
–Àpropossuczek…–Daroniepotrafiłoderwaćwzroku
odnieznajomej.–Hm,apetyczna…
–Przestańsięślinić.Niewiesz,ktotojest?–zapytał
Piotr.
–Nie,alechętniesiędowiem.–Zatarłdłonie,jakby
szykującsiędodziałania.
–TożonaBoruckiego.