Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wrażeńbyłoniewidoczne,spostrzegałjedynieosad,moimoczom
znowużzasłoniętyprzeznią.To,cozbiłoztropuRoberta,gdyujrzał
fotografięAlbertyny,niebyłozachwytemstarcówtrojańskich,którzy
nawidokprzechodzącejHelenypowiadają:
„Naszbólniewartchoćbyjednegojejspojrzenia”,
leczprzeżyciemwprostprzeciwnym,znaczącym:„Jakto,więc
onzpowodukogośtakiegotylemazgryzoty,zmartwień,dotego
stopniaszaleje?”.Trzebaprzyznać,żetensposóbreagowanianaosobę,
którabyłaprzyczynącierpień,zbulwersowałażycie,aniekiedy
spowodowałaśmierćkogośnambliskiego,jestznacznieczęstszyniż
zachowaniesiętrojańskichstarcówczyteżpoprostunormalny.Dzieje
siętaknietylkodlatego,żemiłośćjestzjawiskiemindywidualnymlub
żetraktowaniejejjakoczegoś,cobyłobydouniknięcia,
ifilozofowanienatematszaleństwanaszychbliźnichjestrzeczą
naturalną,gdysaminiekochamy.Nie,rzeczpoleganatym,żegdy
uczucieosiągnęłonatężeniepowodującetyleudręki,konstrukcja
zbudowanazwrażeńpowstałychmiędzytwarząkobietyioczami
kochającegomężczyzny(ówolbrzymi,bolesnykokon,któryobejmuje
goiukrywa,niczymwarstwaśnieguleżącanaźródle)jestjużdość
zaawansowana,żebypunkt,gdziesięzatrzymująspojrzeniakochanka,
punkt,gdzieonwidziswojąrozkosziswojąmęczarnię,byłrównie
dalekiodpunktuwidzeniainnychjakprawdziwesłońceodmiejsca,
gdziejegoskondensowaneświatłowydajesięnamtarcząsłoneczną.
Icowięcej,podpowłokącierpieńiczułości,któraczyninajgorsze
metamorfozyukochanejistotyniewidzialnymidlaoczukochającego,
twarzzdążyłatymczasemzestarzećsięizmienić.Wskutektegotwarz
oglądananiegdyśporazpierwszyprzezkochankajestbardzoróżna
odtej,którązacząłwidzieć,kochającicierpiąc,różnaotyleż,
cowinnymkierunkutasamatwarzwoczachkogośobojętnego.(Co
bytobyło,gdybyzamiastfotografiitej,którabyłaniegdyśmłodą
dziewczyną,Robertujrzałpodobiznęstarejkochanki?).Abydoznać