Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mirękęnaramieniu.Opowiadałmiwłaśnieoswojej
miłości,mówił,jakietouczuciepierwszyraztrzymać
wobjęciachkobietę,inaglesamochódsięrozkraczył.
Popsułsię,jadącpodgórę,umilkłnagleijakzdechła
świniapoprostuprzestałsięruszać.Kierowcaznowu
wlazłnamaskę,znowuotworzyłsamochodowiusta
iwsadziłgłowędośrodka.Wiedziałem,żeznowuwypiął
tyłekdogóry,alegórnawargasamochoduzasłaniała
miwidok,niewidziałemwięctegowypiętegotyłka.
Słyszałemtylkoodgłosynaprawiania.
Pochwiliwyciągnąłgłowęizamknąłmaskę.Wytarł
oubranieręcejeszczeczarniejszeodbruduizeskoczył
naziemię.
Naprawiłeś?spytałem.
Koniec.Niedasięnaprawić.
Tocozrobimy?
Zobaczymyodrzekłobojętnie.
Siedziałemwszoferceiniewiedziałem,corobić.
Znowuzamajaczyłamimyślonoclegu.Słońcechowało
sięzagóramiiwieczornazorzaunosiłasięnad
wszystkimjakparawodna.Noclegponowniezrobiłsię
ważnyimyślonimstopniowozaczęłasięrozdymać,
całkiemzaczopowałamigłowę.Pochwiliwogólenie
miałemjużwgłowienicpozanoclegiem.
Wtymmomenciezobaczyłempięciurowerzystów,
zjeżdżającychpozboczu.Nabagażnikukażdymiał
przywiązanenosidłozdwomawielkimikoszami
ipomyślałem,żepewnieokolicznichłopiwracają
zzakupów.Ichwidokmnieucieszył,więcwyszedłem
imnapowitanieizawołałem: