Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
znalezionożadnychpanidokumentów.Alemążprzyniósł
zdomupanipaszportidałpolicji,aoniprzekazali
gomnie.Proszę.–Wręczamiksiążeczkę.–Poznajepani?
Oglądamdokładniedokument.Mamtrzydzieści
siedemlat.Zdjęciejestokropnejjakości,wyszłamnanim
wyjątkowobrzydko.
–Jestemażtakbrzydka?–pytam.
–Wcaleniejestpanibrzydka.Wprostprzeciwnie,jest
panipiękna.–Odchrząkuje,trochęzmieszany.–
Nazdjęciachdopaszportuwszyscywychodząokropnie,
jakzpolicyjnejkartoteki.
Mójorganizmsięregeneruje,powolidochodzędosiebie.
Mamjużwięcejsiłibólcałkowicieustał.Jestemtujuż
dwatygodnieiwiem,żewkrótcemniewypiszą.Mają
zemnątylkojedenproblem–nadalmamamnezję.
Odwiedzamnieneurolożka,kobietawpodobnymwieku
domojego.Jejdużanadwagasugeruje,żemaproblemy
zdrowotne,cozresztąwidaćteżnazmęczonejtwarzy.
–PaniKulik,niemożemypaniwięcejpomóc–mówi.–
Zarównotomografia,jakirezonansmagnetycznynie
pokazałyżadnychistotnychzmianwpanimózgu.Nie
wiemy,skądtaamnezja.Proponujemypanipobyt
wszpitalupsychiatrycznym,tamprędzejbędąmogli
temuzaradzić.Nocóż,myjesteśmybezsilni.–Rozkłada
ręce,żebypodkreślićwypowiedzianesłowa.–Wypisałam
jużskierowanie.ProponujęszpitalBabińskiego.
–TotenwKobierzynie?
–Taak.
–Niechcętamiść.
–Sąjeszczeinneoddziałypsychiatryczne...
–Niechcężadnegowariatkowa!–krzyczę.