Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obcowaniazostrymiprzedmiotami.
Jeszczejednomalutkiecięcieiskórkaprzypaznokciu
przestaniemidokuczać.Przykładamostrzedopalca,
awtedyznówatakująmniezawrotygłowy.Wjednej
chwiliświatdookołamnienanowozaczynawirować.
Tracępanowanienadostrzemżyletki,aonogładko
wchodziwpalec.Przecinaskórędożywegomięsa.Syczę
zbóluinatychmiastwkładampalecdoust.Ssącciągle
sączącąsiękrew,czekam,minąkolejnezawroty
głowy.Kiedysłabną,zaczynamsiędenerwować.Niby
wkarcieinformacyjnejnapisano,żetegotypu
dolegliwościmogąsiępojawić,alenajwyraźniejnaiwnie
liczyłam,żeakuratmnietoominie.
Długojeszcze?dolatujemnieprzytłumionymęski
głos,azarazponimrozlegasięwaleniedodrzwi.Zaraz
sięzleję!
Konraddobijasiędołazienki.Tocałkiemmiłyfacet,
dziękiktóremutumieszkam,trzypokojowelokumnależy
dojegorodziców.Chłopakzajmujenajwiększe
zpomieszczeń,adwapozostałepokojepodnajmuje,
jedenmnie,drugiNorbertowi,zdecydowaniemniej
przyjemnemutypowi,którykilkamiesięcytemuobronił
magisterkęidostałsięnastudiadoktoranckie,azdumy
zwyczajniemuodjebało.Niewiemdokładnie,wjakim
wiekujestKonrad,aleodkilkulatpracujewbanku,więc
zgaduję,żeprzekroczyłjużtrzydziestkę.Zresztąnamniej
więcejtyleteżwygląda.
Jużwychodzę!słyszęgłosNorbertaidźwięk
otwieranychdrzwi.
Zawijamżyletkęzpowrotemwbibułkę.Palec,który
feralnienadziałsięnaostrze,nadalkrwawi.Chowam
kosmetyczkędoszuflady,ahałasynakorytarzuustają.
Zastępujejebulgoczącyodgłosłazienkowychrur.
Mieszkanie,choćodnowione,jeststareiwydajezsiebie
przeróżnedziwnedźwięki.Odwaganienależydomoich
cnótijużkilkarazytecudaczneodgłosyzdołałynapędzić