Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Miłekjestdrobnejbudowyciała,majasnewłosy,wtakim
odcieniu,jakbykiedyśbyłyrude.Izanicwświecienie
wyglądaminaprzedstawicielaorganówścigania.Tak
bardzoodbiegaodwizerunkupolicjantakryminalnego
wyrytegowmojejpamięci,żemamochotępoprosićgo
oponownepokazanieodznaki.Wydajesięfajtłapowaty
iniezdolnydoskrzywdzeniachoćbymuchy.Zgaduję,
żedobrychkilkalattemuprzekroczyłczterdziestkę,może
nawetbliżejmudopięćdziesiątki.
Drugizpolicjantówjużznaczniebardziejpasujemido
formacji,wktórejsłuży.Jestwysokiichoćdaleko
mudoatlety,tosprawiawrażeniekrzepkiego,awyraz
jegotwarzybudzipewienrespekt.
JednaktoMiedzianowłosywciążniepotrafięoprzeć
sięwrażeniu,żekiedyśkomisarzbyłrudyrozpoczyna
rozmowę,ajegolepiejzbudowanykolegaprzejmujerolę
protokolanta.
NazywasiępaniSabinaGancarek…Spogląda
namnieznacząco.
Potwierdzamkrótkim„tak”,poczympotakujęjeszcze
kilkukrotnie,kiedyfunkcjonariuszsprawdzaresztęmoich
danychosobowych.Gdymamyzasobączęśćczysto
formalną,policjantsplatadłonieikładziejenablacie
biurka.Przezchwilętylkomisięprzygląda.Niewiem,
czemumatosłużyć,aleciszajestwięcejniżkrępująca.
Czujęsię,jakbymnieoskarżano,gorzej,jakbyjużwydano
namniewyrok.Ajanawetniemampojęcia,wjakiej
sprawie.Podobnieczułamtedwadzieścialattemu,kiedy
przypisanomizbrodnię,któraniemieściłamisię
wgłowie.
Ledwowytrzymujęnerwówkę.Kiedypolicjant
wreszciesięodzywa,jestembladazestrachu.
Czymsiępaniobecniezajmuje?
Zpozoruniewinnepytaniesprawia,żeoblewamnie
zimnypot.Czynietaktowygląda,kiedymająnaciebie
cośgrubego?Zaczynająodnieistotnychdrobnostek,aby