Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Fabricio
Stałemprzyogromnymoknie,spoglądającnacoraz
mocniejpadającydeszcz.Niebopokrytebyłogęstymi
iciemnymichmurami,idealnieodwzorowującmój
dzisiejszyhumor.Woddalidałosiędojrzećbłyski
nadchodzącejburzy,agdybymsięprzysłuchał,pewnie
usłyszałbymigrzmoty.Zamknąłemoczy,głośno
wzdychając,ioparłemczołoozimnąszybę.
FabricioodezwałsięwujBillsmutnym
izmęczonymodniewyspaniagłosem.Wiedziałem,
cochciałmipowiedzieć,zanimjeszczedokończyłzdanie.
Twójojciecumiera.Marakaizostałomunajwyżejkilka
miesięcyżycia.Westchnął,przecierającspoconeczoło.
Niezabijągokule,niepoddasiępolicji,pokona
gopieprzonyrak…
Poklepałmnieporamieniu,poczymzopuszczoną
głowąwyszedłzsalonu,zostawiającmniesamego.
Dobrze,żetozrobił.Niechciałem,żebyktokolwiek,
naweton,dostrzegłłzyspływającepomoichbladych
policzkach.Niemogłempozwolić,żebyTommaso
dowiedziałsię,żeniepotrafiłempogodzićsięzchorobą
ojcaiwyłemjakpieprzonydzieciak,zaktóregosłusznie
mnieuważał.
Wtymświecie,żebyprzetrwać,musiałembyćtwardy.