Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dotegoprzyznać.Niemiałemkomuzaufaćanizkim
porozmawiaćosytuacji,wktórejsięznalazłem.Nawet
mójprzyjacielMarioniezrozumiałbymoichrozterek.
Byłemwtymwszystkimsamitochybabyłonajgorsze.
Ojciecbyłjedynymspoiwem,którytrzymałwszystko
wkupie,alenigdynienauczyłmnie,jakpowinienem
rządzić.Zawszepowtarzał,żemamyczas,żebymniczym
sięniemartwił,bowszystkomapodkontrolą,imożetak
byłodoczasupieprzonegoraka,któryzwaliłgoznóg.
Akiedyodejdzienadobre,niepozostaniejużnic.Żaden
liczącysięczłonekrodzinyBonanno.Tylkojaimój
przyrodnibrat…
–Romeo…–szepnąłemsamdosiebie,niemal
wyzywającsięodnajgorszychidiotów.Jakmogłemotym
niepomyśleć.Dziesięćlatstarszyodemnie,
doświadczony,aconajważniejsze:miałukładyzinnymi
rodzinami,wtymzCostellozNowegoJorku.Gdybycoś
sięstało,mielibyśmynajpotężniejsząrodzinęwStanach
poswojejstronie.Onmógłpomócmizażegnaćwojnę
domową,któranadchodziła.Mógłwszystkozmienić.
–Ellie!–krzyknąłem,wołającmłodsząsiostrę,która
niemalnatychmiastznalazłasięwsalonie.
–Podsłuchiwałaś?
Przyjrzałemsięjejuważnie.
–Znikimnierozmawiałeś,jakzatemmogłabym
podsłuchiwać–odparła,znadwyrazinteligentnym
wyrazemtwarzy.Czasamimyślałem,żetoonanadajesię
dotegożyciabardziejniżja,choćmiaładopiero
trzynaścielat.
–Słusznie.–Przewróciłemoczamiipogoniłem