Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stajęszybkonadrżącychnogachichcęstąduciec.Nimzdążę
sięoddalić,mężczyznaprzyciskamojeplecydoswojego
twardegotorsu.
Nieróbmikrzywdy.Błagam.Łkam,modlącsię,
byoszczędziłmicierpienia.
Tojeszczeniejesttwójczasszepczemimężczyzna
uspokajającodoucha,muskającustamijegopłatek.Niemów
policji,żepomogłem,azapewnięcispokójiochronę.
Toniebezpiecznarada,alesamatakiedajesz.
Niemampojęcia,oczymmówi,alenieobchodzimnieto.
Chcętylkowrócićdodomu.
Obiecujęwyduszamzsiebiejednymtchem,aonodpycha
mojerozdygotaneciało.
Nieoglądamsiędotyłu.Gnamnazłamaniekarkudodomu,
omalniepotykającsięowłasnestopy.Wpadamniczymburza
dopokojuizamykamzasobądrzwi.Rzucamsięnałóżko,
poczymwybuchamgłośnympłaczem.
Siadamgwałtownienałóżku,chwytającłapczywiepowietrze.Moje
sercewybijachybaztysiącuderzeńnasekundę,apoliczkimammokre
odłez.Najgorsze,żetowszystkozdarzyłosięnaprawdę.Aterazto,
cospotkałomnietrzylatatemu,wróciłowkoszmarze.Wdarłosię
wzakamarkimojegoumysłuiprzerażająceobrazyzaczęłyodtwarzać
sięnanowo.
Całezajściezgłosiłamnapolicję,alesprawcynieznaleziono.
Nocóż…przynajmniejnieżywego.Trzydnipóźniejjegociałozostało
porzuconenadWisłokiem.Dotrzymałamobietnicydanejtajemniczemu
mężczyźnie,którymnieuratował,inikomuniepisnęłamonimnawet
słówka.Skłamałam,mówiąc,żenapastnikstraciłczujność,amnie
udałosięwyrwaćzjegołapsk.
Zamykammocnopowieki,gdymojeciałoprzeszywazimny