Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jesteściemojąrodziną.Moimżyciem–przerywamostrzej,
niżbymchciała.
–Jesteśzupełnieinnąosobąnazewnątrz,ainnąwdomu.Nie
oszukaszmnie,kochanie.
Marację,jednakniemówięjejtego.Nadalzgrywamtwardą
iopanowaną.
–Kochamcię,mamo.Tojednakniezmieniafaktu,żemusisz
mioddaćdzisiejsząkorespondencję.
Toczymyprzezmomentwalkęnaspojrzenia,alemamaprzegrywa
jązkretesem.Spuszczawzrok,poczymwprawiawózekwruch
ikierujesięwstronękomody.Podnosiubraniaiwyciągaspodnich
dwiebiałekoperty.Podchodzędoniej,alenogimamciężkiejak
zołowiu.Bioręodniejlisty,którezpewnościąniewróżąnicdobrego.
Przymykamoczy,ztrudempowstrzymującszloch.Dwiezaległe
płatności.Jeżelinieuregulujemyichwterminie,odetnąnamprądoraz
wodę.
–Ja…
–Nie–przerywammamie,uspokajającdrżenierąk.–Jasiętym
zajmę.–Pochylamsię,byzłożyćnajejczolepocałunekpełen
dziecięcejmiłości.–Kochamcię–powtarzamkolejnyraz,anastępnie
ocieramkciukiemsamotnąłzę,którąuroniła,iwychodzęzkuchni,
zanimsamasięrozkleję.
Wracamzwieczornychzajęćżwawymkrokiem.Zimny
wiatrsmagauparciemojenogi,któredygocząmimo
szybkiegotempa,jakieobrałam.Odprzystankudodomu
mamdopokonaniajakieśpółkilometra,adzisiajwydaje
misię,żetrasaznaczniesięwydłużyła.Jestemzmęczona
iśpiąca,coznacznieosłabiamojączujność.Wydychane
powietrzetworzyparęprzedmoimnosem.Jesieńtegoroku
nasnierozpieszcza.Kiedyskręcamnaroguulicy,nagle