Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
takpodniecona,żezaczynaujeżdżaćmojądłoń.Zasysamocnofiuta
iprzysięgam,żewłaśnieterazbymdoszedł,gdybymniepomyślał
otychjebanychczekoladowychoczach.Chciałbym,żebytoona
obciągnęłamitakmocno,żepękłybymijaja.Anakoniec
udusiłbymwłasnymkutasemzato,comizrobiła.
Dziwkaswoimijękamiprzywołujemniedorzeczywistości,więc
dodajędrugipalecdojejdziurki.Tręmocnoróżowypączek,wchodząc
iwychodzącbrutalniepalcamizjejpochwy.
Iwtedytosiędziejenaprawdę.Przykontuarze,gdziebarmani
podajądrinki,zauważamją.Kiedyodwracagłowęipatrzywprost
wmojąstronę,dochodzęzrykiem.Lunaprzyspieszaruchybiodrami,
bypochwilidomniedołączyć.Spuszczamsiędojejgardła,nie
odrywającwzrokuodtej,któramusimizawszystkozapłacić.Brązowe
tęczówkisprawiająwrażenie,jakbydoskonalewidziałyto,coprzed
chwiląsięzdarzyło.Toniemożliwe.Jejciałowyczuwamnie
nakilometr.Nieświadomieprzygotowujesięnaodparcieataku.
Mójpracownikzwracanasiebiejejuwagę,ajaprostujęsię,
wyciągającfiutazustdziwki.
Zbierajsię.Twojazmiananadaltrwamówiędoniej.
Zapinamspodnie,poczymkierujęsięwstronębiurka.Siadam
wygodniewskórzanymfoteluinalewamsobiewódkidoszklaneczki.
Skupiamswojemrocznespojrzenienadziewczyniestojącejprzybarze.
Możepowtórka?Lunaobciągaspódnicę,anastępnierusza
wmoimkierunku,kuszącokręcącbiodrami.Nachylasię,kładzie
midłonienatorsieichcezbliżyćswojewargidomoichust.
Niecałujęsię.Unoszędłońpomiędzynaszetwarze,dającjej
dozrozumienia,żebyodpuściła.
Wiem,czegochcątakiejakona.Dorwaćmnielubjednegozmoich
braciwswojeszponyinosićsięwyżej,niżsrają.Pomoimtrupie.
Kobietynieodtego,byimufaćipowierzaćimswojeżycie.
Wychujającięszybciej,niżsięspodziewasz.Wszystkooczywiście