Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wchodzizaladę,byskierowaćsięwstronęzaplecza.
Nigdyniesądziłem,żewpadnieszwpułapkę,którąsama
zastawiłaś.
Liliana
Nerwoworuszamnogą,siedzącnastołkubarowym.Niecozmieszana
rozglądamsiępownętrzuklubu.Urządzonejestbardzosurowo,
zprzewagączarnegoorazszaregokoloru.Niewielkiestolikiotaczają
scenę,naktórejsątrzyrury.Kobietyoidealnychciałachprężąsię
nanich,prezentującswojewdzięki.Ichskąpestrojeniemalnicnie
zakrywają.
Sercepodchodzimidogardła.
Najbardziejinteresującajestdlamniejednakścianazeszkła.
Podczasrozmowytelefonicznejzszefembarmanspojrzałdokładnie
wjejstronę.Jakbytenczłowiekznajdowałsiętużzanią.Niemogłam
oderwaćwzrokuodniebywałejkonstrukcji.Uspokajamoddech,
byzacząćracjonalniemyśleć.Niemogęoceniaćludzitupracujących,
nieznającich.Możesątaksamozdesperowanijakja?
–Bierzemycię.–Mężczyznauderzadłoniąwblatichowa
dokieszenispodnitelefon.
Podskakujęwystraszona,kładącdłońnasercu.
–Ju-już?–dukamoniemiała.Niespodziewałamsię,żepójdzietak
łatwo.
–Samsięzdziwiłem–mruczypodnosem,ajaledwogosłyszę
przezszumpanującynasali.
–Czylimambyćtylkobarmanką,takjakrozmawialiśmy
wcześniej?
–Tak,chociaż…–Drapiesięniezdarniepogłowie.–Czasami