Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięprawienago!Gdytylkoprzechodziłomiprzezmyśl,żektośmógł
mniedotykać,brałomnienawymioty.
Spojrzałamwstronęokna.Nazewnątrzrobiłosięciemno,więc
stwierdziłam,żedzieńdobiegałkońca.Tylkopytanie:który?Jakdługo
tutajleżałam?Którydziśjest?
Zeskoczyłamponowniezłóżkairuszyłamdowyjścia.Nie
wiedziałam,cozastanępodrugiejstroniedrzwi,jednakniemogłam
dłużejpozostaćwtympomieszczeniu.Byłamcorazwiększym
kłębkiemnerwów.Niewiedzanaprawdęniszczyłamipsychikę.
MusiałamjaknajszybciejznaleźćtelefonizadzwonićdoJosepha.
Potrzebowałampomocy,wsparciaitransportu.Chciałamwrócić
dodomu,dosynkairodziny.
Robert…Czybyłbezpieczny?!Czyznimbyłowszystko
wporządku?!Czykiedykolwiekgojeszczezobaczę?!Woczach
miałamłzy.Byłamzrozpaczonaijednocześniewściekła.Ktostał
zamoimporwaniemiczegoodemniechciano?Pieniędzy?Miałamich
pełno,mogłamsiębezproblemupodzielićmilionem.Bylebymtylko
wiedziała,żemojemudzieckuniezagrażaniebezpieczeństwo.
Chwyciłamzaklamkę,leczniestetyszybkotegopożałowałam.
Zakręciłomisięwgłowie,aobrazzacząłsięrozmazywać.
Postanowiłamodczekaćchwilę,żebyuspokoićorganizm.Byłam
wyczerpana,brakowałomienergii.Bógjedenwiedział,ileczasututaj
spędziłam.Dopieropomniejwięcejdziesięciuminutachmogłam
kontynuowaćdochodzenie.
Naszczęściedrzwibyłyotwarte.Obawiałamsię,żemogłobybyć
inaczej,jednakżezostałammiłozaskoczona.Jakimścudemudało
misięwydostaćnakorytarz.Przedoczamipojawiłymisięmroczki.
Zaklęłampodnosem.Zatoczyłamsię,wpadającnaścianęiobrazy
naniejwiszące.Naszczęścieżadenniespadłnaziemię.Mało
brakowało,aprzewróciłabymrównieżstolikzwazonemikwiatami.
Przykucnęłam,próbującopanowaćoddech.Ztrudemłapałam