Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Olganicnatonieodrzekła,pogrążonawewłasnych
myślach.Zastanawiałasię,kiedyzdążyłazauroczyćsię
tymmężczyzną.Nieumiałategostwierdzić.Niepotrafiła
uchwycićkonkretnegomomentu.Robertjakbyczytał
wjejmyślach,boodezwałsięzlekkoskrępowanym
uśmiechem:
–Nawetniewiem,kiedytosięstało.
Olgauśmiechnęłasięlekko,awmyślachwyzywała
siebieodidiotek.
–Jateżnie.
Dokończyłapakowanie,chcącuniknąćdalszej
rozmowy,którazmierzaławzdecydowaniezłym
kierunku.Przeczuwała,cokryłosięzatymisłowami.
Robertchciałjejwyznaćmiłość.Najgorsze,żeonateż
myślałaotymsamym,aleuznała,żeniebyłtodobry
moment.MusiałaskupićsięnaślubieNali.Jejzwiązek
zRobertemchwilowoschodziłnadalszyplan.
Pospieszniewybiegłazmieszkania.Cisnęławalizkę
natylnesiedzenieswojegoswiftairuszyładopracy.
Wparowaładobiura,jakbysamdiabełjągonił.
Współpracownicyspojrzelinaniązdumieni.
–Proszę,proszę,kogomytumamy–zaśmiałsię
krępejbudowyblondyn.
Olgawyszczerzyłasięwodpowiedzi.Pracawfirmie
zajmującejsięprojektowaniemogrodówmiałaswoje
wadyizalety.Częstozastanawiałasię,czyzłośliwiec
Arekbyłwadączyzaletątejroboty.
–Teżtęskniłam,skarbie–rzuciłazalotnieiusiadła
przyswoimbiurku.