Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
chociażonarównieżgokochała,niepozwoli
muwygrać.
Wkońcuoderwałsięodpocztówkowegowidoku
słońcakryjącegosięzahoryzontemiodwróciłsię
doniej.
−Niezniosęmyśli,żeznajdzieszsięwtymbagnie.
–Zacisnąłpięść,mnąculotkę.–Całytenświatek
tojednowielkiekłamstwo,aIratobydlak,którego
gównoobchodzilosdzieciaków,dziękiktórymsię
wzbogacił.Dbatylkoowłasneinteresy.Wyrzucili
Carlosazlokaluipozwolilimuumrzećnaulicy,
bodziękitemuniemusieliwzywaćkaretkiizamykać
klubu.Chociażzałożęsię,żeskorzystalinaskandalu.
−ToniebyłklubIry.
−Wszystkiesątakiesame.Carlosbyłnaprawdę
inteligentnymchłopakiem,azobacz,cosięznimstało.
Niepozwolę,żebytosamoprzydarzyłosiętobie.
−NiejestemCarlosem.–Wchwili,gdywypowiadała
tesłowa,jużichżałowała.Zrobiłabywszystko,
byjecofnąć.
−Toznaczy?
Zawahałasię,niebędącpewna,jaktowyjaśnić,żeby
nieurazićgojeszczebardziej.
−Pójdętamwokreślonymcelu…
−Istniejąinne,lepszesposoby,żebytozrobić.
−Wymieńchoćjeden.
Opuściłagłowę,mającnadzieję,żeMateozrozumie,
żeonagokocha.Jednakzabrnęliwślepąuliczkę.
Wrzuciłulotkędonajbliższegokoszaiotworzyłdrzwi
odstronypasażera,zupełniejakbyuważał,żejuż
posprawie.