Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakstamtądodeszłaś,tojakośnieprowadzałaśsię
zfacetami.Przynajmniejniepublicznie.–Babcia
mrugnęłaszelmowsko,conieuszłomojejuwadze.
–Onchybasięboi,żetydziewicąjesteś.
–Weźnawettakniemów–padłaodpowiedźcioci
zaczerwienionejpocebulkiwłosów.
–Noprzecieżskądmawiedzieć,żeśtysobie
poopuszczeniuklasztorutroszkężyciaużyła,co?Nie
masztejinformacjiwypisanejnaczole.Dlaniegojesteś
święta.Onmożebiednymyśli,żejakcięprzytuliczy
pocałuje,tobędziemusiałzrobićkolejnykrok.Awwieku
sześćdziesięciupięciulatrozdziewiczyćkobitęmłodszą
zaledwieoczterytojestwyczyn–zakończyłababcia
idolałamlekadokawy.
–Myślę,żenawetgdyby,todlaWładysławabyłaby
tobułkazmasłem–oznajmiłanieoczekiwanieciotka
pochwiliciszy.
–Skądtakapewność?–zdziwiłasiębabcia.
–Cotyniewidziałaś,jakonwygląda?–zapytała
ciociazezdumieniem.
–Widziałam,przecieżmibielmonaoczynienaszło.
Tylkocomawygląddotego?
–Doseksu?–upewniłasięciotka.–Dużo.Władek
jesttwardyjakskała,wsensieudamatwarde,bojak
wtedyupadłam,tojakośtakwyszło,żesięnatychjego
nogachoparłam.Iramionamaszerokie,idłoniesilne
–wymieniałazuznaniemiwyraźnymzadowoleniem.
–Niejestjakimśsflaczałymdziadkiemiwidać,żedba
otężyznęfizyczną.