Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
Mateusz
DoPoznaniadotarłemtużprzeddwudziestąpierwszą.
Byłozapóźno,żebypojechaćdodziadka,więcwróciłem
dosiebie.Tendzieńpozwoliłmidoświadczyćnawłasnej
skórze,żebiznesdziadkawcaleniebyłtakimały.Łącznie
dwanaściestacjibenzynowychrozmieszczonychmiędzy
PoznaniemaWrocławiem.Odwiedziłemkażdąznich
iprzekonałemsię,żedziadekmiałrację:teninteres
wymagałzaangażowaniaiodpowiedzialności.
Początkowoniechciałemsięzgodzićnaprzejęcie
firmy.Dziadekodlatpowtarzał,żebędęjegonastępcą,
alejamiałemniecoinneplanynaprzyszłość,zwłaszcza
żeprzedrokiemawansowałemnakierownikadziału
wolbrzymiejfirmie,cobyłonieladawyróżnieniem.
Szkodamibyłociężkiejpracy,jakąwłożyłemwswoją
karierę.Niechętnieteżrozstawałemsię
zewspółpracownikami.Niestety,dziadekprzeszedł
poważnyzawałsercailekarzkategoryczniezakazał
mupowrotudopracy,wzwiązkuztymmusiałemwciągu
kilkudnizmienićswojeżycieostoosiemdziesiątstopni.
Dziadekzatrudniałkilkukierowników,którzy
pomagalimuwszystkiegodopilnować,iteraztogłównie
oniwprowadzalimniewtajnikifunkcjonowaniastacji
benzynowych.Zdawałemsobiesprawę,żejestem
żółtodziobem,alewrodzonaambicjaniepozwalałamisię