Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
NIKTNIECHCEMOJEJŚMIERCI…
DostaregomiastaPułtuskawchodziliśmywgęstymśniegu,przez
triumfalnąbramęzsośniny,wśródokrzykówludu,podobłaskawione
dźwiękinaszejorkiestry,przeprowadzanitwardemspojrzeniemwładz
niemieckich,któresięustawiłykamiennągromadąpłaszczów
nauboczu.
Idziemykompanjazakompanją,takszczytnie,jakbytonaszkrok
pędziłradosnewołaniazpiersitłumów.
Tłumybiedne,szarakacabajazkubrakiemwyjedzonym
przemieszana,acoczęściejchustawytartaitylkoręce,oweręce
doczerwonościzmarznięte,ponadkusybukiecikkapelusza
wyrzucone.
Ustajewołanie,szeregsięzatrzymał.Podbramązpomiędzy
zażywniejszychojcówmiastagłossięrozlegarzewny.Potrząsa
barankowemiczapkami,bieżyprzezpłatyśniegu,wsercachsię
naszychosadza...
Żetu,przedlaty,stałajużongiśpolskapiechotaapośródtej
piechotystałpułknaszegoimienia!
WięcmyiOni...
Tedyoddanijesteśmycieniomojcównieznanych,podczasgdy
drżąceręcedelegacjichlebnampodająisól.
Czyniezadużyambaras?
Botoprzecienielaur,niebroń,alechleb,rzeczcodzienna,
aodstronysensutakświęta.Więcstoimybezradnieprzedonym
bochenkiem,nibyskibanaserwecierozpartym,zawstydzeni,gdy
namnagłowypamięćojcówpołożonoadorąkznamięjadła...
Dopieropułkownikrozplątałcałąokoliczność,bosięnadął
proroczoiwypowiedziałmowę,pełnądobrociorazsrogiegokrzyku,
odktóregowszyscysiępopłakali.
Gdyśmyprzeszlinareszciepodtriumfalnąbramąiwkoszarach
wszystkierygoryodbyli,namiasto!
Krzywą,kusąuliczkąmimoubogichdomów,przezplac,naktórym
starawieżapamiętadawnyczas.Naulicach,jakbygwoździrozsypano,
takizgrzytkutychbutówżołnierskich,które,gdziemogą,spódnicom
drogęwmrokuzastępują.
Mydocukierni!Tuwkwaśnychglorjachkarbidowejjasnościjemy
ciastkapodziesięćiszykczynimy,żebyfryzowanepannyzzalady
widziały,jakświetne„wychowanie”wojskozsobąprzynosi.
Gdysięnajemy,pójdziemynaprzeciwdorestauracji,