Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
najszybciejdotrzećnaprzystanektramwajowy.Chmury,
którenadciągnęły,niezwiastująłagodniejaurynaten
wieczór.
Kiedywchodzęnaperon,mżawkaznaczącoprzybiera
naintensywności.Słyszałamodludzi,żepoczątekwiosny
jestwtymrokunaWyspachwyjątkowodeszczowy.Nie
mamporównania,jestemtutajodubiegłegolata,jednak
faktyczniewostatnichmiesiącachdużopadało.Dopiero
wzeszłymtygodniudałosięodczuć,żesłońceczęściej
wychodzizzagęstychchmur.
Chowamsiępodwiatą.Zadaszeniejestniewielkie,ale
złatwościąznajdujęwolnąprzestrzeń.Wielupasażerom
corazsilniejszamżawkazupełnienieprzeszkadza,
londyńczycydodeszczuprzyzwyczajeni.Zkolei
jaciąglenieprzywykłamdobłyskawiczniezmieniającej
sięaury,atymbardziejdotego,żenaglemożezłapać
mnieniezapowiedzianaulewa.Pozatymmambagaże,
awnichcałyswójdobytek,iniechcę,abyzamokły.
Pochwilinaprzystankupojawiasięseledynowy
tramwaj.Cociekawe,tenśrodektransportumożna
spotkaćtylkowpołudniowymLondynie.
Wsiadamdowagonuwdzięcznazabrakjakichkolwiek
stopni.Odwracamsię,byprzyjrzećsięmapiezawieszonej
nadzamykającymisiędrzwiami.Londyńskakomunikacja
miejskajestolbrzymiąsieciąwielorakichśrodków
transportuinietrudnosięwniejpogubić.
Kiedyjestempewna,żeznalazłamsięwewłaściwym
tramwaju,wszystkiesiedzeniawwagoniejużzajęte.
Wzdycham,boprzedemażdziewięćprzystanków.
ApotemprzesiadkanapociągSoutheastern.