Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dokawy,zastawastołowa,plastikowenaczynia,kubki.Akcesoria
dozabawywdom.Zatrzymujęnadłużejwzroknazestawieforemek
dopieczenia.
Lubisz,jakwdomupachnieświeżymciastem?
Nie,wolę,jakrozsyłasznagiezdjęciajakimśfiutom.
Chybanawetniezdążyłaużyćtychforemek.Niepodejrzewam,
żebywogólemiałatakizamiar.
Idędopokoju,siadamwfotelu.Zastanawiamsię,czyodczujębrak
tychwszystkichprzedmiotów.Rozglądamsię,przesuwamspojrzeniem
popółkach,naktórychzwolniłosięmiejsce.Mieszkanierzeczywiście
jużterazwydajesięwybrakowane,zubożałe,niekompletne.Myślę
osiostrzeEweliny,Gośce,którąnaprawdępolubiłem.Młodabyła
unasjeszczedwatygodnietemu.Obiecała,żezachowamykontakt,ale
wiadomo,jakjest.Jejnapewnobędziemibrakować.
Odkądstałosięjasne,żesprawyzaszłyzadaleko,regularnie
wyobrażałemsobiechwilę,wktórejdrzwiostateczniezamknąsię
zaEwelinąjakokładkanietrafionejksiążki.Wwyobraźniczułemżal,
żeporazkolejnyzabrnąłemwślepyzaułek,czułemulgęalboradość,
czasemzłość.Napewnozawszecośczułem.
Teraznicnieczuję.Nawetzłośćnasiebiezarazprzechodzi.
Przecieżniemuszęnikomuniczegoudowadniać.
Wstajęwięcpopiwoidokładniewtymmomenciestłumionypisk
domofonuinformuje,żektośwszedłnaklatkę.Nareszcie.Zamiast
dokuchni,wracamdoprzedpokoju.Otwieramdrzwi,czekamdłuższą
chwilę,windawjedzienadwunastepiętro.
Nadciągazdwomakolesiami,rozpoznajęjednego.Miesiąctemu
zrobiłaunasimprezędlaznajomychzpracy,onprzyszedłjako
pierwszyipomagałprzyszykowaćstół.Sympatycznyprzygłup,takie
wyrośniętedziecko.Niemogęsobieprzypomnieć,jakmanaimię.
Drugiego,rudegozcwaniakowatągębą,niekojarzęwogóle.
CześćmówiEwelina.Widzę,żejestzmęczona.