Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawszetoraźniej.
–Toniejestgłupipomysł,Erni.Przemyślęto,poczytam
izobaczę.Możefaktycznieczasruszyćwświat?
–Zuchdziewczyna–poklepałjąporamieniu.–Nowyświat,nowi
ludzieinowemożliwości.Zobaczysz,będziefajnie.Noprawie,
bobyłobyjeszczefajniej,gdybyśpolubiłałowienieryb.
–O,nie!Niedoczekanietwoje.Niebędęodmrażałasobietyłka
wzimnejwodzie.
–Żałuj,niewiesz,cotracisz.
–Dobra,tyjużmnietunieczaruj,bofaktyczniejeszczeiryby
polubię.
–Nietracęnadziei,aterazwracamdochłopaków.Pewniejuż
knująteoriespiskowo-romansowe.
–Tyleich–machnęłaręką.
–Pomyślotym,Dani.Todobraopcja.
–OK–odparłaifaktyczniemiałazamiarzastanowićsięnad
tąpropozycją.–Lecę,bochybamójautobusjedzie.
–Leć.Dobregowieczoruidzięki,żeprzyszłaś.
Odpowiedziałauśmiechemiczymprędzejpobiegławstronę
przystanku,coniebyłołatwe,ponieważmiałananogach
dziesięciocentymetroweszpilki.Uwielbiałaje,awpracymogłanosić
conajwyżejtrampki.Korzystaławięczkażdejokazji,bywłożyć
któreśzlicznejkolekcji.