Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
SłowaErnestawciążkrążyłyjejpogłowie.Pomysłnabierałrealnych
kształtów.Zaczęłaszukaćinformacjinatematprocedur.Wydawałysię
dośćprostedoprzejścia.Gdybyfaktycznieudałomusięzałatwićdla
niejofertępracy,towogólecałyprocesuległbyznacznemu
skróceniu.
Zkażdymdniemcorazbardziejekscytowałasięwizjąwyjazdu.
PrzejrzałablogiosóbmieszkającychwKanadzie.Zajrzałarównież
naforaorazwszelkiedostępnestronywmediachspołecznościowych.
KusiłjąsurowykrajobrazJukonu.AjeszczebardziejbliskośćAlaski,
którąpragnęłazobaczyćzimą,bysprawdzić,czyfaktyczniejesttam
takpięknie,jaktopokazująiopisują.
Przedpodjęciemostatecznejdecyzjipostanowiłaporozmawiać
zdziadkami.Rodziceojcatojedyneosobywrodzinie,któreotaczały
jąogromnąbezinteresownąmiłością.Nigdyniekrytykowały,ale
zawszewspierały.Tacybyli–bezpretensjonalniidobroduszni.
Szczególnąmiłościądarzyładziadka,którywpewnymsensiezastąpił
ojcapojegowyprowadzce.
TodziadekBonifacynauczyłjąmajsterkowaćizaraziłmiłością
dosamochodówitirów.Onteżopłaciłjejkursnaprawojazdyiwziął
wobronę,gdymatkapróbowałasiętemupomysłowiprzeciwstawić.
Akceptowałjątaką,jakabyła.Nawetokiemniemrugnął,gdy
pojawiłasięwichdomuztatuażemzakrywającymjednątrzeciąciała.
Wiedział,dlaczegogozrobiłaicoprzeztochciałapowiedzieć.Babcia
Teofilatrochępobladławtedynajejwidok,alepochwilistwierdziła,
żetatuażesąpiękneiDanielawyglądawnichcudownie.
Drugiegodziadka,tego,poktórymotrzymałaimię,niezdążyła
poznać.ZbabciąHalinązaśniemogłaznaleźćwspólnegojęzyka,więc
rzadkosięwidywały.Nietęskniłazanią.MiałaBońkaiTeosię,
którzydawalijejtakwielemiłości,żenieodczuwałabraków.
Uśmiechnęłasię,wchodzącnapodwórkoRysiów.Jużzdaleka
pachniałopączkami,którebabciasmażyłaprawiewkażdąsobotę.Tak,
pączkiautorstwababcibyłytakpuszysteipyszne,żemożnabyło
jejeśćnaokrągło,aitaksięczłowiekowinienudziły.
–Ależpachnie!–zawołaławesoło,wchodzącdodomudziadków.
–Danielciu!–Teofilapodbiegładownuczkiiserdecznie