Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BAZAIPIERWSZYNAPAD
N
wichgłowachbyłtotalnybałagan.Owielewiększyniż
ora,RayaniPeterszlisobiespokojniedrogą,chociaż
dziecibiegającejakoszalałepoplacuzabaw.Odtamtego
momentu,racjonalniepodchodzącdorzeczy,stwierdzili,
żetomusiałbyćpiorun.Nadaljednakniemielipewności,
cotaknaprawdęsięwydarzyło.Wkońcu,gdypiorun
uderzywkogośpodczasburzy,taosobaginie.Onijednak
żyliimielisięnadzwyczajdobrze.Dotegojeszcze
tedziwnezdolności,któremająodtamtegoczasu.Rayan
mógłzdmuchiwaćludzijakpapierki,Peterbiegałjak
nasterydach,azoczuNorywystrzelałylasery.
Towszystkobyłojakieśchore.Niemielipojęcia,corobić,
gdzieszukaćinformacjianidokogoztympójść.Mogli
ufaćjedyniesobie.Zamyśleniprzyjacieleobejrzelisię
dotyłu,gdyżpoczulidziwneuczucie,jakbyktośich
obserwował.Zaichplecamiznajdowałsięwróg.
–Ico,myśleliście,żemiuciekniecie?!–powiedział
pewnysiebieMalcolm.
OdkądNorawrzuciłagodorzeki,wcalesięznimnie
widywali,zwyjątkiem,gdyzobaczyligonakamerze
iokazałosię,żebyłznimipodczasuderzeniapiorunem,
leczwtedyodrazupobiegli,zanimzdołałimcokolwiek
zrobić.
–Przecieżciuciekliśmy.Chodźcie,spadamystąd
–pośpieszyłabracinastolatka.
–Jateżmammoce…Araczejcośpotężniejszego