Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PrzezwielelatRuletkarzbrałAniołazafrak,próbującściągnąć
gonaziemię,targającnimwewszystkiestrony.Nadszedłjednak
wieczór,kiedyschwyciłgozakarkizebrawszywszystkiesiły,spojrzał
mugłębokowoczy.APannadranemokaleczyłgoizmieniłjego
imię…Wostatniwieczórruletkipraktyczniecałaśmietanka
towarzyskamiastazgromadziłasięwolbrzymiejhalichłodni
wpodziemiachrzeźni.Wystrójsalimógłwydawaćsiębardzodziwny
komuś,ktoprzywykłdoostentacyjnegoparweniuszowskiegoluksusu
poprzednichmiejsc.Niewiem,czytoczyjaśintuicja,czy
reminiscencjaàreboursdoprowadziładotejnostalgicznejhybrydy,
dotejponiekądwyuzdanejmieszaninypromiskuityzmu
iwyrafinowania,wkażdymrazieefektrobiłznaczniewiększe
wrażenieniżprzepychsprzedkilkumiesięcy.Pomijającwielkość
pomieszczenia,napierwszyrzutokamogłosięwydawać,żejesteś
wjednejzdawnychnędznychpiwnicz„prehistorycznych”czasów
ruletki.Ścianybyłypełneobscenicznychbohomazówinapisów
wydrapanychlubordynarnieskreślonychwęglem,alenawettylko
trochęwyrobioneokoniemogłoniezauważyćestetycznego
wyrafinowaniagraficzniespójnejiemocjonującejkreskiwielkiego
artysty,któregoimięzoczywistychwzględówwolępominąć.Wokół
stolikówzeszlachetnychgatunkówdrewnaizezłoconymi
sztukateriami,imitującychbeczkisardeli,siedzielidawni
akcjonariusze.Kryształowekuflezesztucznymiwyszczerbieniami
naśladowałybarbarzyńskiwyglądtaniegoszkłaozielonkawym
odcieniu.Ciemnoczerwonefiltryrozpraszałychorobliweświatło
łuczywanasączonegołojem,zmieszanezfalaminiebieskawegodymu
jakzdawnychcygar,terazperfumowanychpiżmem,wzbudzające
delikatneuczucienostalgii.Nasceniezprzodusalistałaprawdziwa
skrzynkapopomarańczachprzyniesionazportuipokrytanapisami
jakiejśarabskiejfirmy.Wśródzebranych,przyciągniętychfantastyczną
stawkątegowieczoru,możnabyłorozpoznaćrozmaitychpotentatów
naftowychwbiałychburnusach,gwiazdyfilmoweimodnych
piosenkarzyorazprzemysłowcówzwykrochmalonymiplastronami
igoździkiemwbutonierce.Przywejściukażdysięzgodził,
byzasłoniętomuoczyjedwabnąchustą,którązdejmowanodopiero
wsali.Jasambyłem,mówięotymztakimobrzydzeniem,żenie
możnamnieposądzićobrakskromności,rodzajemgwiazdy
przyciągającejspojrzenianawetnajbardziejzblazowanychludzi,nawet