Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Sitno,1889
JeszczedwalatawcześniejMatyldzienieśniłysię
żadnewyjazdy.Przyzwyczaiłasiędoswojego
niewielkiegoświatawSitnie,urozmaicanegoczasem
wizytamiwsąsiednichwioskach,aodwielkiegodzwonu
świątecznymizakupamiwGdańsku.
Cieszyłasiędobrymzdrowiem,aledobiegałajuż
sześćdziesiątki.Bratowedzieciakizaparęlatstanąsię
samodzielne,aonawówczasdziemogłaodpocząć
iskupićsięnażyciuprzyszłym.Jednaktodrugie
wymagałopojednaniazBogiem,aMatyldamimo
swojegowiekubyłanadalzbytbutnaiuparta,żebysię
ukorzyć.Inawetkiedywciąguparumiesięcyzdarzyły
siędwanieszczęścia,nieprzypisywałaichswoim
niezałatwionymsprawomzPanemBogiem.
Najpierwwkwietniu1888rokuzmarłjejkuzyn
HenrykHallmann,któregoniewidziałaodlat,ale
któregoobrazbędzienosićwsercudosamego
końca.Ojegośmiercidowiedziałasiędopieropoparu
tygodniach,kiedyrodzinazdążyłagojużpochować.
Matyldauznała,żeżonaHenrykazrobiłatocelowo,
byuniemożliwićjejwzięcieudziałuwpogrzebie.Można
siębyłoponiejtegospodziewać,gdyżnależała
dowyjątkowomałostkowychipamiętliwychosób.Tyle
latupłynęło,aMatyldaniepragnęławżyciuniczego
bardziejniżpogodzeniasięzWilhelminąHallmann.
Szczerzejednaktpiła,czytosiękiedykolwiekuda.
Niemartwsięopieniądze,Matylkopocieszał
Józef,brat,uktóregomieszkała.
Niechcębyćdlawasciężarem.
Obrażaszmnie,siostro.Dałaśnaszejrodziniejuż
tyle,żeniepotrzebujęanigrosza.
Matyldawychowywałatrójkęjegodzieci,odkiedy
żonazmarławpołogupourodzeniuFelicji.Rzuciła
wówczaspracęnauczycielkiisprowadziłasię
dobratowejchaty,płacączaswojeutrzymanie
pieniędzmi,któreotrzymałaodkuzynaHenryka.zef