Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zadumani,narzuciliśmykurtki,poczym
wmilczeniuwyszliśmyzrestauracji.Pożegna-
łamsięzArturem,anastępniekażdeznasru-
szyłowprzeciwnymkierunku.Sypiącyśnieg
nieustępował.Niejedenprzechodzieńprzeklął
podnosem,usiłującutrzymaćrównowagę.Ja
natomiastpragnęłamzatonąćwmarzeniach
owygodnychbutach,którepoprowadziłyby
mniewprostwstronęnigdyniezachodzącego
słońca.
Dotarłszydomieszkania,nawetnieścią-
gnęłamkurtki,tylkoodrazuruszyłamdosy-
pialniiwyciągnęłamzeszkatułkifotografię
Jakuba.Jużoddawnaplanowałamjąspalić,
jednakjakaśsiłamniepowstrzymywała.Za-
mierzałamzapomniećomężczyźnie,który
wpierwnauczyłmnielatać,byzarazpodciąć
miskrzydła,leczniepotrafiłamwyrzucićgo
zserca.
Przezostatniepółrokumojeżycieposypało
sięjakdomekzkart.Terazodnowamozolnie
stawiałamfundamenty,aleniebyłystabilne–
wystarczyłniewielkipodmuchprzeciwności,
byponownierunęły.Byłamzbytłatwowierna,
atanaiwnośćutrudniałamiżycie.Musiałam
wyzwolićsięodniechcianychuczuć,byprzy-
witaćnowypoczątek.