Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdrowia.Jeszczetademonstracjasprzeddwóchdni
iprzywiezieniponiejZOMO-wcyipoturbowani
demonstranci,jakbymielimałoroboty.Idodatkowoten
głąbzbezpieki,którystoinadgłowąisprawdza,cosię
wypisujewpapierach.Trzebapopracowaćnadtym,
byjaknajszybciejwypisaćtowarzystwozeszpitala.
Przemyśleniaprzywołałynieproszonychgości.Zapukali
iweszliwedwóch,tencałyGąskaijeszczejeden.
Starszy,idlaodmianywyglądającynainteligentnego.
–Dzieńdobry,panieordynatorze.
–Dzieńdobry,panie…
–Pułkowniku!–zzastarszegozgościodezwałsię
Gąska.
–…pułkowniku.–dokończyłordynator.Niemiał
zamiaruniczegotymrozbójnikomułatwiać,więcnatym
poprzestał.
–Panieordynatorze,mydopanawsprawiejednego
zpacjentów.
–Dlaczegotylkojednego?Jeszczetuleżysześciu,
wtymtrzechwaszych.
–Nasiniesprawiąkłopotów.Natomiastkłopotymoże
przynieśćten,któregoutrzymujeciewśpiączce.
–Ijamamtakieobawy.–Ordynatorwestchnął.
–Możemiećkłopotynietylkozewzględunaswójstan
zdrowia,lecztakżezainteresowaniezpanówstrony.
Starszyzesbekówuśmiechnąłsięwsposób
pobłażliwy,jakbychciałpodkreślić,żedrobnezłośliwości
ordynatoranierobiąnanimżadnegowrażenia.
–Słyszałem,żejutrozranagowybudzacie.