Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czymamwogóleprawo?Możelepiejnie?Alebojęsię
taknaprawdętylkojednego–chęcizemsty,która
pojawisiępoodmowie.
–Samapewniezdajeszsobiesprawę.
Otwieramustapodłuższejchwili.Zdajeszsobieprzecież
sprawę.Toprzecieżwyraźnysygnałodmowy.Córka
domyślasię,widzętowjejoczach.
–Wiem,mamo.Niemożeszsobiepozwolić–mówi.Nie
przestajejednakbadaćmniewzrokiemiczeka,czycoś
powiem.
Niestaćmnienaczynszwkraju,gdziecenymieszkań
rosnąwszalonymtempie–nawetkiedyśpię.Tym
podwyżkomniemakońca.Jużdawnowypadłamztejgry,
wktórejtrzebabiegać,skakać,ciąglezwiększaćobroty,
żebytylkomóctrzymaćnaczymśrękę.
–Notak.Samawiesz,żezostałjużtylkotendom.
Stary,walącysiędomwciśniętymiędzyinne,podobne
dosiebie,wciasnejuliczcenaskrajumiasta.Piętrowy
dom,swoimstanemprzypominającywłaścicielkę,zjej
sztywnymistawami,kruchymikośćmi,powolisunącą
przedsiebie.Dompogrążonywsmutku,niepodobny
doinnychnacałymświecie.Jedyne,cozostało
mipomężu.Rzeczywistośćjest,jakajest.Tendom
tojedyne,copozostajepodmojąkontrolą.
–Wiem,wiem–mamrocze,grzebiącpałeczkami
wmisce.–Mnieteżniejestłatwo.Wtakichchwilach
zwracamsiędociebie,bodokogóżbyinnego?
Jejgłososcylujepomiędzyrezygnacją
awyczekiwaniem.Mówijednakdalej.Obiecuje,żejeśli
pożyczęjejpieniądze,będzieoddawałacomiesiąc
zodsetkami.Zachwilęnapomknieotychdwóch
pomieszczeniachnapiętrze,gdziejestłazienka
zplamamiwilgocinasuficie,gdziewypadająklepki
zpodłogi,awiatr,pyłihałaszulicybezprzerwy
wdzierająsiędośrodkaprzezstarenieszczelnedrewniane
okna.Wspomni,żelokatorzytegopiętrapłacąmiczynsz
comiesiąc,alegdybymrozwiązałaichumowyiwynajęła
piętrozakaucję*,miałabymsporąsumę,którejona
potrzebuje.