Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Rozmyślania
N
astępnegodniasłońcewschodziłorzucającróżowo-
złotąpoświatęnadrzędemjodełpokrytychresztkami
śniegu.Zapowiadałsięładnydzień,sprzyjającybudowie.
MartawstałazłóżkaipodziękowałaBoguzapogodę.
Niepotrzebniezamartwiałasięoto,cobędzie,jeślidzień
przyniesiejeszczejednązamieć.Dzisiajokazałosię,
żepogodajestwymarzona.MartaprzeprosiłaBoga
zabrakwiary.AtakwogóletoprzecieżJegodobroćjest
niezależnaodtego,czypadadeszczczyteżświeci
słońce.Martaszybkimkrokiemposzładokuchni.
DzisiejszegoporankaClarkwstałwcześniejniżona
iposzedłjużdoswoichcodziennychobowiązków.
Najpierwjednakrozpaliłwpiecuogieńiterazprzyjemne
ciepłorozchodziłosiępocałymdomu.Martaspieszyła
się,byzdążyćpodaćśniadanienastół,zanimwkuchni
pojawiąsiędzieci.