Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemog​łanawetoddychać.
Uśmiechnąłsiędoniejtymswoimuśmiechem,który
byłodzawszeprzeznaczonytylkodlaniej.Nigdynie
obdarzyłnimżadnejinnejdziewczyny.
Haneczko…Miałwzwyczajutakpieszczotliwie
doniejmówić.
Chciaładoniegopodbiec,przytulićsię,alerozłożyłręce
wbezradnymgeście,zesmutkiemnatwarzyzaprzeczył
ruchemgłowyipowstrzymałją.Wtedyzrozumiała.
Tosen…?zapytałacicho.
Skinąłgłową.
Niemogęciędotknąć?
Nie…Nietymrazem…
Ainnym?Będęmogłajeszczeciękiedyśdotknąć?
Innymrazem?
Wzruszyłramionamiiznowurozłożyłręce.
Jaktamjest…?zapytała,wpatrującsięwjego
najdroższątwarz.
Zdawałsięjaśnieć,byłtakipiękny.Sercebiłojej
szybko.
Chyba…spokojnieodpowiedziałzwahaniem.
Dobrze?chciaławiedzieć.
Skinąłgłową.
Tęsknięzatobą.Tylemiałamudopowiedzenia,ale
naglewjejgłowiezapanowałapustka,wypełniała
jedynietabezdennatęsknota.Takbardzopragnęłasię
doniegoprzytulić,zanurzyćsięwjegoramionach,poczuć
jegozapach,smakustnaswoichwargach…Takbardzo
otymmarzyła.
Jateż,kochanieodpowiedział.Imartwięsię
ociebie.