Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zaistewidokbyłniezwykły.Dotegowijącesięwstęgi
drógirzekaprzepływającaprzezśrodekdolinybyłyjak
kokardkinagłowiegrzecznejdziewczynki.
–Niebójsię,kochana.–Gdzieśwtyle,tużobokjej
ucha,przezwiatrusiłowałsięprzebićledwiesłyszalny
męskigłos.
Kochałatengłos.Kochałajegowłaściciela.
Uśmiechnęłasię.Wiatrnagleustał,aonapoczułaspokój.
Rozpostarłaszerokoramiona,skinęłagłową.
Iogarnąłjąbezkrespowietrza,apodstopamimiała
całyświat.
–Leć,kochana,leć…–Głosszeptałjejdoucha.
Aonaleciała…
Wrocław1984
Migająceświatłojarzeniówkibyłookropnieirytujące,ale
ponieważbyłojedynymoświetleniemwtymbezdusznym
pomieszczeniu,niemogłagowyłączyć.Dotegowraz
zkażdymmrugnięciemwydobywałosięzlampy
delikatnetrzaśnięciealbokliknięcie,jakzwał,takzwał,
cowkurzałojąjeszczebardziejirazporazwyrywało
zestanuodrętwienia,wjakimtkwiłatuodwielu,wielu
godzin.
Taaak…Patrzyłanaumieranieswojejmiłości,jedynego
człowieka,któregotaknaprawdęwswoimżyciukochała,
któremuufałabezgranicznieidlaktóregozrobiłaby
wszystko.Izrobiła,cotylkomogła,aletoitakokazałosię
zamało.Jużnawetprzestałasięwykłócaćztymtam,
nagórze,któremudotejporybluźniłaiktóregobłagała
nazmianę,obiecującmuwszystko,czegobytylkosobie
zażyczył.Itaktonicniedało,więcwkońcusiępoddała.