Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Obawiamsię,żenietyjedynatakreagujesz.
Rozejrzyjsię.Odrazuwidać,ktojesttutajpierwszyraz.
Annapochyliłasięipopatrzyławdół.Rzeczywiście
niektóregłowyobracałysięwewszystkiestrony
zzaciekawieniemiwypiekaminatwarzy.Dziewczyna
odetchnęłazulgą.Awięcnietylkoonabyłazachwycona
ipodniecona.
Tujesttakcudownie,żezapieradechwpiersiach
wyrzuciłazsiebie.
Itakiegoefektuoczekiwano,mojadroga.
Taświątyniasztukimiałabyćnajwspanialsząbudowlą
weLwowie.Towizytówkanaszegomiasta,naszego
narodu.NiebezpowoduwybranoprojektZygmunta
Gorgolewskiego,jednegoznaszychnajwybitniejszych
architektów.WgłosiehrabiegoLipińskiego
pobrzmiewaładuma.Podkręciłwąsaiukłoniłsiękomuś
winnejloży,kogoAnnanierozpoznała.
Dziewczynanieoparłasięofotel.Wychylona
kuprzodowizniecierpliwościączekałanaspektakl.
Ignorowałaciekawskiespojrzeniarzucanewjejstronę
zbalkonówilóż.Oczywiściepozaniąbyłotukilka
tegorocznychdebiutantek.Łatwomożnabyło
jerozpoznać,boichjasnesuknieodcinałysię
odzlewającychsięwjednąbarwnąplamęstrojów,ale
onazjakiegośpowodumiaławrażenie,żewszyscypatrzą
nanią.Wreszcieorkiestrazaczęłahałasowaćwkanale,
aposaliprzebiegłszmerjakbywestchnienia.Zwolna
ucichłyrozmowyiprawiewszystkiespojrzeniaskierowały
sięnascenę.
TylkojednaparaoczuwpatrywałasięwAnnę.Kiedy
światłazgasły,pułkownikowiDukajskiemuzdawałosię,
żetadrobna,rozemocjonowanatwarzyczkawsąsiedniej