Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyżej,odkryłem,żestalowedrzwi,zaktórymiszalałżywioł,
zamomentrunąnapodłogę.Językiogniajużprzedzierałysięprzez
szczelinywościeżnicypowstałeodprzepalenia.
Kurwa!przekląłem,zbiegającschodaminasamdół.Czy
wostatnimlokalu,nasamejgórze,ktośmieszka?zapytałemjedną
zkobiet,którąchwilęwcześniejprosiłemoopuszczeniejej
mieszkania.
Tak,panCzesław.Aletoonwezwałstrażaków.Jesttam
usłyszałemodpowiedź.
Kobieta,wstylonowymfartuszkuwkwiatki,pokazała
naumorusanegosadząmężczyznęwrozciągniętympodkoszulku
naramiączkach.
Alejapytamotodrugiemieszkaniewyjaśniłem,silącsię
nacierpliwość,którejzaczynałomibrakować.
Aaa.Czylichodzipanuopaniusięspoddziesiątki?
Cholera!Awięcktośjeszczemógłtamzostaćipotrzebować
pomocy!
Proszęsiętaknieprzejmowaćdodałapochwili.
Tadziewczynanaogółprzebywapozadomem.Pewniewięciteraz
jejtamniema.
Naogółtostanowczozamałoodparłemzezłością,starającsię
jednak,mimowszystko,brzmiećuprzejmie.
Sękwtym,żenieznosiłemtakiejignorancjiiledwiesię
powstrzymywałem,żebyniepowiedziećtegowproststojącejobok
mniekobiecie.Szybkouznałem,żetojednakbyłobybardzo
nieprofesjonalne.Zamiasttegopobiegłemwstronęchłopaków.
Cojest?zapytałjedenznich,sierżantZapiecek.Napiętrach
jużczysto?
Niesprawdziłemdziesiątki.Warunkinatoniepozwalają
wyjaśniłem.