Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrok:OlimpiadaszaleńcówRW2010
pragnienie,bywciążnucićnWołga,Wołga,maćradnaja”.Tacholernapieśńwracała
jakbumerang,którytymmocniejwaliłczłowiekawgłowę,immocniejtenstarałsię
gopozbyć.
WymęczonymężczyznawyciągnąłswojegoBlackBerry'ego,byprzedsnem
wysłaćjeszczekilkamaili.nWszystkomamczarne,więcczemuniemogęmieć
telefonuwtakimkolorzeodpowiadałciąglenazarzutyspecówodPR.Jak
zechcę,towpadnęnaposiedzeniekongresuwstrojuVaderaibędęgłośnosapał,iteż
minicniezrobicie”.nKtototenVader?”zapytałszeptemjedenzdoradcówibyłto
jegoostatnidzieńdoradzania.
Prezydentwstałodbiurkaizachwiałsię.Pomimoaplikacjinowoczesnych
środkówtrzeźwiącychnadalnieodzyskałcałkowitejkontrolinasorganizmem.Miał
nadzieję,żealkoholWołodiiniebyłmetylowy,bogdybyoślepł,musiałbyzłożyć
rezygnacjęzestanowiska.Naglerozległosiępukaniedodrzwi.Kto,dodiabła?
NimBarackzdążyłzastanowićsię,czyodpowiedziećnproszę”,czymożelepiej
zapytać:nktotam?”,klamkaskrzypnęłaiwrotarozwarłysięzhukiem.Dokolistej
saliwkroczyłwielki,barczystymężczyznaomeksykańskichrysachtwarzy,wysoki
jakgwiazdaNBAinabitymięśniaminiczymHulkHogan.
Olbrzymodzianybyłwstalowo-szarygarniturodHugoBossa,ajegogłowę
przystrajałwielkipióropusz,opadającybiałymwodospademdomiejsca,wktórym
plecytracąswąszlachetnąnazwę.
Gdynieznajomyprzekroczyłprógpomieszczenia,zatrzasnąłzasobądrzwii
ruszyłszybkimkrokiemkuprezydentowi,jakbychciałgostaranować.Zatrzymałsię
dopieronaśrodkusali,przydeptująclewąstopą,wielkościkajaka,dzióborłabielika
otoczonegoaureolągwiazd.
Przezchwilęstałwmilczeniuzrękamisplecionyminapiersiach.Rozglądałsię
przytymposali,niczymteściowawizytującaporazpierwszymieszkaniezięcia,
wreszciemruknąłpodnosem:
14