Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Popalić-przypomniałasobieZuziainiezrażonakontynuowałarezolutnie-Mamyci
daćpopićipopalić.Dziadziusiu,aleopowiedzjużbajeczkę,bojestembardzośpiąca.
-Nodobrze-westchnąłPacnalek-aletylkojedną.
-Dwie-zaprotestowałdlazasadyMarcin.
-Japoproszętrzy-przelicytowałagoZuzia-Powiedziałamnproszę”,tojestmagiczne
słowo.
-Dzieciaczkijateżwasproszęprzestańciejużmówić,zamknijcieoczkaiposłuchajcie
bajkioKotkuHuncwotkuiKrasnalkuPacnalku.
-OwujkuioTobie?
-Tak.Owujkuiomnie,jakbyliśmywłamywaczami.
-Co?!!!
-Cichutko-macietylkosłuchaćiniezadawaćpytań.Ispać.Główniemaciespać.
Cichutko.Isłuchać.
-Dziadku,niemożnaspaćisłuchać.
-Można,wyjesteścietakieczorty,żewszystkopotraficie.Słuchajciemnieprzezsen,a
wkażdymrazieniewolnowamsięodzywać.Dawno,dawnotemu,zasiedmiomagórami,za
siedmioma
lasami
mieszkało
sobie
dwóch
urwisów,
którzy
postanowili
zostać
włamywaczami.JedenznichtobyłKrasnalekPacnalek.Bardzodobredziecko.Spokojniutki,
milutki,nieprzeszkadzałnikomu.Jakmumamusiapowiedziała,żemaspaćtospał,jakmu
mówiła,żemawstawaćdoszkołytowstawał.Atendrugi,tenjegobraciszekniby,alezcałą
pewnościązinnegoojca,tobyłowcielonezło.Pyskował,niechodziłdoszkoły,papierosy
palił.Ioczywiściemiałbardzozływpływnamłodszegobraciszka,któryjakjuż
wspomniałembyłbardzodobryiniemiałżadnychwad.
-Dziadku?-przerwałamuZuzia-Dziadku?Cośmitabajeczkajużodpoczątku
zalatujewielkaściemą.
-Imiteż-odrazudołączyłMarcin.-Ściema.Wielkaściema,dziadziusiu.
Pacnalekwykonałkilkagłębszych,dłuższych,spokojniejszychoddechów.Dokładnie
takjakradziłmuwielokrotniejegopsychoterapeuta,gdybyłnaodwykuipomijajączaczepki
bachorkówkontynuował:
-NowięctenHuncwotwymyśliłoczywiściepewnegodnia,żeniepójdądoszkoły
tylkookradnąnajbogatszegowcałymlesielekarza,chirurgaplastycznegopanadoktoraRaka
Cwaniaka.
-Widziszjakąfurąonjeździ?!WieszileonwziąłodBabyJagizaoperacjęnosa?!To
jestCwaniak!ŁasynapieniądzejakŁasicanakiszoneogórki!Trochęgooskubiemyi
będziemyustawienidokońcażycia.
-Nojaniewiem-OdpowiedziałKrasnalekPacnalek.-Ajaknaszłapią?!
-Niezłapią.Niejesteśmynotowaninapolicji,więcwogóleniebędąnaspodejrzewać.
ARakCwaniakjestoszustemiżerujenaludzkimnieszczęściu,więcjakgookradniemyi
rozdamybiednym,czylinam,tonawetbędziedobryuczynek.
-No,jatamniewiem-wykręcałsięPacnalek,aleponieważjakjużwammówiłembył
bardzodobrzewychowany,toniesprzeciwiałsięstarszymiwogólenielubiłsiękłócić...
-Onbyłwłaśnieźlewychowany-znowuwypaliłaZuzia.
-Bardzoźle-powtórzyłMarcin-wujekHuncwotekbyłdobrzewychowany.Sprytnyi
mądry.Cośczuję,żejużwiemktotubędziemoimulubionymbohaterem.
Znowugłębokie,pełnetłumionejirytacjiwestchnięcieumęczonegoskrzatawypełniło
dziecięcypokoik.
-Posłuchajcie,cobędziedalej.WięcKoteknamówiłPacnalkanawłamaniesiędowilli
doktoraCwaniaka,alecosięokazało?Otóżokazałosię,żektośjużwpadłpewnienapodobny
pomysłiokradłRakawcześniejniżoni.
-Innizłodzieje?
4