Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Tak,najprawdopodobniejinnizłodzieje.TakprzynajmniejpomyślałKrasnalek
Pacnalek,boKotekHuncwotekmiałinnąkoncepcję.OtóżgrzebiącwpapierachdoktoraRaka
znalazłnietylkoprzelewydoUrzęduSkarbowego,aleidokumentyrozwodowe.Pamiętam,
żePacnalekpowiedziałwtedydoHuncwotka:toonbyłżonatydwarazy?!AHuncwotekteż
byłbardzozaskoczonyiodparł,żetakiżenibymądrypandoktor,nibytakicwaniak,a
najwidoczniejniezrozumiałczegośzapierwszymrazem,ależetoterazbezznaczeniaiżenie
bardzomamyjużcokraść,ależeskorojużtujesteśmy,toniewypadawychodzićzpustymi
rękamiipowinniśmyzabraćmimowszystkocoścomajakąkolwiekwartośćiżejakorasowi
złodziejemusimyjeszczezniszczyćwszystkocotylkodasięzniszczyć,żebypozostawićpo
sobiejaknajwięcejsyfu.
-Dziadku,nsyfu”tochybaniejestładnesłowo-zauważyłaprzytomnieZuzia.
-Idlaczegonibymielibyściewszystkoniszczyć?!-Marcinbyłpoprostu
zdegustowany.-Toniejestbajkadladzieci,aledlajakiśidiotów.
-Notoco?Gasimyświatłoispaćku?-zaproponowałnaiwniedziadek.
-Jakiespaćku!-Marcinsprawiałwrażenienieźlewkurzonego.-Babciazawsze
opowiadanamfajnebajki.
-Mamateżopowiadanamfajnebajki-poparłabrataZuzia.
-Atata?-zprzekąsemzapytałPacnalek.
-Atatanie,bosiedziwwięzieniu,pewniedlatego,żeopowiadałeśmutakiestraszne
bajkijaknam!-odparowałarezolutnawnuczkaiusiadłanałóżeczkuzakładającręcena
piersi.-Opowiedznamładnabajkę,boMarcinteżpójdziedowięzienia.
-Adlaczegonibytylkoja?!Tyteżmożeszpójśćsiedzieć?!Babciasiedziała.
nNoładnygnój”-pomyślałrefleksyjnieKrasnalekPacnalekizrobiłomusiębardzo
smutno.
-Toprawda,dzieciaczkikochane.Pewnerzeczymisięwżyciunieudały,alewy
jesteścienajwspanialszymiskarbamijakiemamimusimyzrobićwszystko,żebyściemiały
wspaniałeżycie.Właśniedlategoopowiemwammojąbajeczkędokońca,ponieważtojest
jedynabajka,któraznam.Kłaśćsięisłuchać!Wyobraźciesobie,żejużjesteściewwięzieniu.
Nigdzieniemożeciepójść.Niktwamnieprzyjdziezpomocą.Musicieleżećnaswoich
pryczachisłuchaćtegocomówiklawisz.
-Klawisz?-oczywiścieodezwałsięMarcin-Klawiszeniemówią.Onegrają.
-Niegrają-zaprotestowałaZuzia.-Onepoto,żebyjenaciskać.Alewbajkach
mogąprzecieżmówić.
-Mówią-odpowiedziałspokojniedziadekPacnalek.-Mówiącochcąimówiąco
więźniowiemająrobić,atenktoichniesłuchaniedostaniejutronaleśnikównaśniadanie
tylkosuchychleb.Zrozumiano?
-Takjest,panieklawiszu!-wesołozasalutowałaZuzia.
-Takjest!-powtórzyłmalutkiMarcinekiszerokoziewnął.
-Byłotak-KrasnalekPacnalekrozparłsięwfoteluikontynuowałswojąopowieść.-
DwajobwiesieweszlidomieszkaniadoktoraRakaiświecącsobielatarkamiodkryli,że
najpierwZUS,potemUrządSkarbowy,anakoniecjeszczeliczniadwokacidoktoraijeszcze
liczniejsiadwokacijegopierwszejidrugiejmałżonki,noioczywiścienajpierwpierwsza,a
potemdrugażona,zabrałyjużniemalwszystko.Wpustychpokojachwalałysiętylkopuste
butelkipodrogich,jaknachirurgaplastycznegoprzystało,butelkachpoalkoholu.
Gdzieniegdzieleżałypuszkipopiwie,gazetypornograficzne,brudneskarpetkiiporzucone
ubrania.Naoknachstałyzasuszonekwiatki,naderwanezasłonydopełniałyobrazu
zniszczenia.
-Bierz,cotylkomajakąśwartośćizwiewamy-zarządziłKotekHuncwotek,jakjuż
powiedzianonmózg”tejoperacjiiznalazłszyjeszczekilkanieosuszonychprzezRaka
Cwaniakabutelekżubrówkizacząłpospiesznieupychaćjedowielkiejtorby.
5