Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wejdź,Stacey,itakniespałam.
Czytociężarpierścionkaniepozwalacidobrze
spać?Uśmiechnęłasięszeroko,niosącostrożnienaszą
ulubionąkawę,którąpostawiłananocnymstoliku.
Niezaczynaj…Marcoitakjestdlaciebie
wyrozumiały,czymogłabyśwjegoobecnościudawać
trochęlepiej,żegonienienawidzisz?
Staceyniewierzyławtrafnośćmojegowyboru
kandydatanamęża.Nierozumiałam,ocojejchodzi,
amożewgruncierzeczydoskonalewiedziałam?Byliśmy
jużdwalatarazem.Czassięniecofał,tylkobiegł
doprzodu,mojemarzeniateżmusiałysiękiedyś
skończyć.PrzerobiłyśmytozeStaceymilionrazy.
Wałkowałyśmytentematprzydwóchtequilach,
wałkowałyśmy,kłócącsięiwyzywając,anawetpłacząc
napolaniemiłości,iwtejkwestiinastąpiłdefinitywny
koniectematu.
Okej,okej,okej.Rozłożyłaręcewobronnym
geście.Postaramsiębyćbardziejludzkadlatego…
Marca.Powiedzlepiej,copostanowiłaśwsprawie
wyjazdudoToluki?
Niemiałamzamiarujejokłamywać,niechciałamteż,
abypoświęcałasiędlamnie,jednakgdzieśnasamym
dniesercabyłamegoistką,gdyzudawanąobojętnością
wyjawiłamjejswojeplany,oczekując,copostanowi.
Tedwieminuty,podczasktórychwyczekiwałamjej
decyzji,abypochwilizobaczyć,jakpodchodzidookna,
myślączapewneoubraniuwsłowaswojejodmowy,były
dlamniewiecznością,alewnastępnejchwiliodwróciła
sięwmojąstronę,wypowiadającsłowa,którychnigdynie