Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Godz.22.43
DworzeckolejowywMarch
Czteryminuty
Zapłaciłamtaksówkarzowiiwysiadłamzsamochodu
prostonalodowatywiatrimżawkę.Taką,która
przemoczyciędosuchejnitki,choćnawetniezdajesz
sobiesprawy,żepada.Kiedyzamykałamdrzwi,
usłyszałamlekkikaszelkierowcy,którymówił
midowidzenia,aletrzaśnięciedrzwiucięłowpołowie
jegosłowa.
Podciągnęłamkardigan,chowającpodnimbrodę,
istarałamsięuspokoić.Zimnepowietrzewpołączeniu
zwypitymwcześniejczerwonymwinemuświadomiłomi,
żejestemodrobinęwstawiona.Ztorebkidobiegłmnie
dźwięktelefonu.Schroniłamsięwdworcowejbramie
izanurkowałamrękądotorebki.WyjęłamiPhone’a
iwpisałamswójkod0311,miesiącirok,kiedy
poznałammężczyznę,przezktóregozczasemczułam
sięcorazbardziejopuszczona.Dotykającikonkinowej
wiadomości,przekonałams,żepochodziwłaśnie
odniego:
Dobrzesiędzisiajbawiłem.
Przeczytałamtoraz,potemdrugiikolejnyznadzieją,
żewtychparusłowachznajdęjakieśukryteznaczenie,
ekranzgasł,zamieniającczarneszkłoiPhone’a
wlustro,wktórymujrzałamdopierocowykorzystaną