Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
izmęczonąkobietę.
Otworzyłamaplikacjębankową,wpisałamswójPIN
imodliłamsięwduchu.Wiedziałam,żenakoncienie
mamzbytwiele,aleliczyłam,żeznajdędość,
byzapłacićzabilet,gdybysięokazało,żewpociągu
będziekonduktor.Nadworcuniebyłobiletomatuani
bramek,wciążufanotuklientomidziałanonazasadzie
wzajemnegozaufaniamiędzypodróżnymafirmą
przewozową.Jaknakogośzbliżającegosię
dotrzydziestkizbytczęstołamałamzasadę.
Nakonciemiałamtrzyfuntyiczterdzieścijeden
pensów.Przewinęłamstronę,żebyzobaczyćswoje
oszczędności.Żałosnesześćpensów.Cóż,będęmusiała
wsiąśćdopociąguitrzymaćkciuki,żebymisięudało.
Wrzuciłamtelefonzpowrotemdotorebki,weszłam
nasmutnydworzecizobaczyłammężczyznęstojącego
naskrajuperonu.Patrzyłponadtoraminadrugiperon.
Zdziwiłamsię,bobyłnabosaka.Butyustawiłporządnie
zaplecami,jakktoś,ktowchodzidomeczetu.
Rozejrzałamsię,żebysięprzekonać,czymężczyźnie
ktośtowarzyszy,przezchwilęzastanawiałamsięnawet,
czymożekręcąakuratjakąśstudenckąetiudę.
WokolicyCambridgestaledziałysiętakierzeczy.
Ajednakonbyłsam,tylkozeswymimyślami.
Umknęłamspojrzeniem,niechciałamnawzyw
ztymczłowiekiemkontaktuwzrokowego,izwolniłam,
kierującsięwstronęławki.Opanowałomniedziwne
poczucie,jakbyniewolnomibyłotamprzebywać.
Kątemokawidziałam,żemężczyznalekkosięzakołysał.
Najwyraźniejbyłpijany.Usiadłammożliwienajciszej,
mającnadzieję,żenieodwrócisięimnieniezauważy.